Twój tata nie był gotów Biała szpitalna sala Mama sama Tata wóz plus bąbelki szampana Potem wiózł go radiowóz a dla was to był dramat Dzwoń po dziadka odbierze je ze szpitala Dziadek taksówkarz z całej rodzinny mentor Ten co we własny domu rządził twardą ręką U was nie było lekko, nie było na czynsz Lecz był hajs, żeby ubrać cię i dać ci jeść Wyjebali was z tamtej kamienicy W mieszkaniu zastępczym syf zostali z niczym Nie mieli nic, nie mieli na kogo liczyć Na grobie dziadków zapłonęło kilka zniczy Pamiętam jak zbierali na podręczniki Odbierali cię ze szkoły, pytali cię o wyniki Pomagali ci przy lekcjach Uczyli zrozumienia Pokazali, ze to gdzie mieszkasz nie ma znaczenia
To było jeszcze zanim poznałaś Majkę Z którą później w kiblu przyłapali cię z fajkiem Tata pojechał po prezenty na gwiazdkę A kiedy zasypiałaś mama czytała bajkę To była bajka o pięknej królowej Która miała księcia i szukała synowej Twoja mama szukała pracy nowej Bo obecną mocno przypłaciła zdrowiem To nie wakacje na jachcie wieczorem Twój tata zawsze brał cię na rower A gdy kolega z klasy odprowadził po szkole Zaczęłaś bardziej patrzeć na to co masz na sobie Tan czas młodości był boski, bez kitu Potem okres buntu, kolczyk w języku Smak życia które dają nam byle pisma Życia, którego nie poznamy z czasopism
Myślałeś długo czy miałaś inny wybór Po akcjach na które nie mogłaś mieć wpływu Po kilku sytuacjach, błędach i ciosach Porażkach, imprezach, gdy nietrzeźwa po nocach Było kilku typów, mówiłaś im że kochasz Lecz zamiast serc mieli dolary w oczach Wypalając papierosa wspominasz tamten lokal Gdzie mówili do ciebie per świnia, per foka Nie miałaś blokad, lecz w oczach kilka łez Co wytarłaś je i włosy odgarnęłaś ręką Po chwili pet wylądował tam gdzie każdy pet Za chwilę miałaś mieć ostatnie metro I wtedy na przystanku zobaczyłaś gościa I dwie dupy, jedna z nich opierała się na łokciach Druga zeszła w dół, jakby złamał jej się obcas Każda miała matkę, każda miała ojcaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.