To ostatnie dwa miesiące przed końcem, Inwazja recept na katar i depresję, Dni, w których oszukuje nas słońce, Jest pięknie temperatura spada jednocześnie, Robi się niebezpiecznie, Chłód przenika pościel, na suficie projekcje, Chwil, w których łączyło nas szczęście, Zanim staliśmy się dla siebie powietrzem, I to nie w tym sensie, że nie możemy żyć bez siebie, Tylko już nie widzisz mnie, To był piękny sen, na Twoim zdjęciu w tle został tylko mój cień, Wciąż słyszę Twój śmiech i czuję Twój zapach, figle płata mi węch, A żołądek buntuje się jak próbuję coś zjeść, Ale wiem, że to minie czas to niezawodny lek, Rozstania jesienią są najgorsze, Gniją wspomnienia i żółkną emocje, A deszcz pada na nas próbując z nas zmyć, Niepotrzebne skreślić - wstyd albo łzy, Aż w końcu nie zostaje nic, Tylko niemy krzyk na rozstaju naszych żyć, I powtarzanie mantry, że tak musiało być, Z pełną świadomości, że wciskasz sobie kit.
Czuję jak spadam w dół Wpatrując się w sufit, Z poziomu podłogi i czekam, Aż się na mnie przewrócisz. (6x)
Pamiętasz na blacie w kuchni? Pamiętasz przy otwartych oknach? Jak trzymałem Cię za włosy I słyszał nas każdy sąsiad, Jak paliliśmy papierosy, Chwilę po, patrząc w sufit, A przez resztę nocy w swoje oczy, Szkoda, że to już nigdy nie wróci.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.