To jest historia przez życie pisana Zapisana bólem, i krwią przypieczętowana To jest ta historia, której nie uczy się w szkołach, a szkoda Wyciągając wnioski po horrorach, szkoda Gdy płacze się po fakcie, jak kona Albo kiedy trafia się pod noże na szpitalnych noszach Szkoda, gdy ktoś traci życie przez naszą głupotę Tylko dlatego, że komuś wódka poszła w ogień.
Żył sobie ziomek inne imię mu dziś nadam, niech to będzie Adam, Anonimowość się tu nada. W sumie spoko gość, Choć nie należy mu się chwała, bo kiedy wypił wódkę To strasznie go zmieniała. I choć miał Ewę, Która serce swe mu dała, która pokochała, wierność gwarantowała To z czystą zimną gamą zawsze przegrywała, ale się nie poddała, Walczyć o niego chciała.
Życie podsuwa nam codziennie historie brutalnie Prawdziwe, że aż dosadne Te, które drążą w sercu wciąż gnijącą ranę I sprawiają, że życie przestaje być już takie fajnie. x2
Kiedyś Ewa go zabrała na spotkanie AA, Bo chciała go wyciągnąć z tych łap Szatana Chyba się udało, tak była przekonana Gdy po kilku spotkaniach wóda już się nie lała Aż do chwili, gdy pojechali na chrzciny czy urodziny, Dokładnie nie wiem Pod nieobecność Ewy Adama głowa się schlała I tak powiedziała: "Jedziemy do domu, ja prowadzę" Wśród tych zdarzeń Ewa nie miała nic do gadania Bo bała się oberwać znów od tego alkoholowego drania "Wsiadaj do auta" - tak rozkazał Adam Wciskając tym samym, ile fabryka w aucie dała Abracadabra, zmieniamy pas na przeciwległy I z prędkością 160 uderzamy w te barierki Miażdżą miednicę i nerki, w ciężkim stanie Przewieziona do szpitala, chyba koniec to już dla niej
Życie podsuwa nam codziennie historie brutalnie Prawdziwe, że aż dosadne Te, które drążą w sercu wciąż gnijącą ranę I sprawiają, że życie przestaje być już takie fajnie x2
Zapewne zastanawiasz się, czy Adam nadal pije Nie, Adam nie pije, Adam również już nie żyje Gdy uzależnienie połączyło się z cierpieniem Przydusiło jego gardło, zostało to spojrzenie Powtarzał ciągle, że stracił swe znaczenie I najchętniej chciałby zakopać się żywcem gdzieś pod ziemię Tak też zrobił, kupując gnata w pierwszym lepszym sklepie I do tego flaszkę wódki, na znieczulenie Wrócił do domu, sprał się jak świnia na Boże Narodzenie I co jest teraz? Chyba już to wiecie Wyciągnął gnata, rzucił ostatnim swym spojrzeniem Dla niego było zbyt trudnym dźwigać to brzemię.
Adam i Ewa, to ci co spadli z nieba Tutaj jest koniec ich bajki i przeznaczenia To nie jest ściema, ta historia miała swoje miejsce I Ty sam decyduj, żeby nie było ich więcej. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|