Czuję się już nieco lżejszy, spadło mi serce z kamienia Żeś chciała rozkładać na części i już nie było co zbierać Szkoda sumienia, summa summarum to nic się nie zmienia Czujemy mocno tylko że to jest bez znaczenia Widzę jak się patrzysz na mnie, boisz się odezwać do mnie Bo za dużo wspomnień, coś między nami jest Chciałabyś zapomnieć o mnie, przeprowadzić lobotomię Nie da się tak na spokojnie zmienić naszych serc Wypełniam lukę, wszystko musi się dalej zazębiać Niestety, z dobrym skutkiem przechylam butlę i vice versa Widzę w wersach kolejny zeszyt mam zapisany Nie miała szczęścia ani pojęcia, że jestem kompletnie poskładany
Kolejny dzień, kolejna noc To nie jest fair, wiem, że zagrażam życiu
Czuję, że spadam powoli, chwytam ręką o powietrze Wiem, że moje części zespoli, tylko spleśniałe serce Męczą mnie zobowiązana i to, że nie mogę mieć co zechcę I to, że mój rozum czasem przysłania te zrywy prawdziwej I to, kim nie jestem, chciałbym stąd uciec, uciec stąd Jedyne, co mnie trzyma to mój własny cel Niektórzy tu chcą w brudzie, w brudzie, o... Taplać się jak świnie, dalej... ? Ja chyba zaczynam w coś wierzyć, a może to urojenia Ja nie skoczę z tym w obieg i nie podam wam ręki Pozdrowienia, nie wiem, w co się pakuję I zostaw mnie lepiej, nie dla mnie zabawa Nie wiem, w co się pakuję, ale lepiej jest zawsze samemu spadać Nie mogła wiedzieć, nie mogła liczyć na zmiany Kolejnej nie mogę powiedzieć, że jestem zupełnie poskładany
Kolejny dzień, kolejna noc To nie jest fair, wiem, że zagrażam życiuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.