Chłopak był dośc ubogi, zawsze szukał własnej drogi Świat był dla niego wrogi, ciągle przyprawiał mu rogi Rzucał kłody pod nogi, przygniatał do podłogi On nie czekał zapomogi, przetrzymywał chwile trwogi Jak Jezus pod naciskiem upadał z krzyżem Tym bardziej bolało, im wspinał się wyżej Pokonywał przeciwności siłą charakteru Mimo porażek wielu, twardo kroczył do celu Ciążyło mu brzemię w poszukiwaniu swej winy Wyrzucali go jak szczenię, z dołu popadał w doliny Do złej gry dobre miny, twardy pancerz sobie uszył Aż zostały skamieliny ze skrawków jego duszy Myślał, że nie ma siły, która jego serce ruszy Złe doświadczenia sprawiły, że coś zaczęło się kruszyć Począł zabijać rodziny, jakby szał go ogłuszył Nikt nie znał przyczyny jego psychicznych katuszy
Ref. (Renia)
Życie jest jak płytki domino Jeden zły ruch, a problemy runą lawiną
Zawa
To był talent jak ich mało, doskonale mu się grało Jednak czegoś brakowało, postanowił pójść na całość Już od dawna byli parą, lat parę z tą dziewczyną Zaczął zdradzać ukochaną nawet nie pamiętał imion Bo tyle ich było zasłynął tak jak Casanova Od piłki częściej gościł w jego ręce browar Przyszła żona miała dość no bo wciąż była sama Nie chciała by on każdy grosz na proch wydawał A trener coś gadał, że na transfer ma szansę Był karnawał i zabawa, to dla niego bardziej ważne Połamali mu palce po ostatniej butelce Gdzieś się oddał kochance, nie pamiętał nic więcej Znów złamał serce, już jej nigdy nie zobaczył Stracił swoją pasję, już nie mógł grać, poza tym Jeszcze słono zapłacił, musiał się pozbyć domu Kiedyś zawsze na boisku teraz ciągle w monopolu
Ref.
Renia
Pomyśl przez chwilę, nim popełnisz błąd Jeden zły wybór i wszystko się wali Pamiętaj, że w życiu potrzebne są Sekundy, by popsuć, lata, by ocalić
Zawa
Była noc, mały skok w bok, potem poszedł w balet Przy drzwiach na salę zatrzymali go ziomale Handlowali tu towarem, wiecie jakim przecież Choć hajsu miał pełno to szczęście wziął na krechę Tak na każdej dyskotece miał szczęścia saszetkę Znał bezpieczne miejsce gdzie to wciągał dyskretnie I ciągle chciał więcej, miał problem to prędko Załatwiał go kolejną pełną pyłu torebką
Jay
Musiał dawkę zwiększyć, bo od razu nie zwęszył Że ten syf jego problemy spiętrzył Ale trzeba iść na dancing, chociaż nie miał siły Usłyszał od kolegów, że można se dawać w żyły Złe sny zaczęły go trapić, także sny na jawie Już zapomniał o zabawie, chciał zapomnieć o wszystkim prawie By to zrobić ciągle stał pod monopolem nie wiedział, że stracił wolną wolę i życie
Ref.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.