W niedzielne południe miasteczko drzemało Rzucone w zaciszną dolinę I pewnie by cały dzień Boży przespało Lecz ktoś przyniósł straszną nowinę
W niedzielne południe ożyło miasteczko I wstali i duzi, i mali Pobiegli gromadnie na łąkę za rzeczką Gdzie statek kosmiczny się zwalił
Gdy lecieli, nie myśleli, kto z kim biegnie Biegł ksiądz razem z sekretarzem w jednym rzędzie Milicjanci i złodzieje przed wyrokiem Prostytutki i dewotki równym krokiem
Biegli młodzi ZSP-owcy pod krawatem Oraz młodzież niezrzeszona w spodniach w kratę Dwaj członkowie byłych związków zawodowych A na końcu stary członek związków nowych
Dobiegli i patrzą, i oczom nie wierzą Dym z dziury się w ziemi dobywa A na łące jakieś dziwne części leżą I głos się spod ziemi odzywa...
"Do jasnej cholery, pomóżcie, ludziska Sam nigdy nie wyjdę z tej dziury" - Poznali go wszyscy, nie z głosu, to z pyska To dyrektor domu kultury
By sprawę wyjaśnić, powiedzieć chcę tylko Że z trudem dyrektor ocalał Od dziecka skrzydełek zazdrościł motylkom Powtórzyć chciał wyczyn Ikara
Maszynę zbudował, skok z drzewa wykonał I z hukiem na ziemię się zwalił A naród o mało ze śmiechu nie skonał Lecz wszyscy osobno wracali
A gdy lecieli, nie myśleli, kto z kim biegnie Biegł ksiądz razem z sekretarzem w jednym rzędzie Milicjanci i złodzieje przed wyrokiem Prostytutki i dewotki równym krokiem
Biegli młodzi ZSP-owcy pod krawatem Oraz młodzież niezrzeszona w spodniach w kratę Dwaj członkowie byłych związków zawodowych A na końcu stary członek związków nowych
Gdy lecieli, nie myśleli, za kim biegną Biegli stadem, więc im było wszystko jedno Gdy lecieli, nie myśleli, dokąd biegną Cel nieważny był, bo w biegu tkwiło sedno
Gdy lecieli, nie myśleli, nie myśleli, nie myśleli...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.