Jechałaś kiedyś na srebrnym rowerze Damka to była chyba starszej daty Wrzesień z przekorą włosy rozwiewał Piękniejszą Cię czyniąc do tej jazdy
Deptakiem płynęłaś holenderską damką I jesień przemycałaś w bagażniku Liście na gapę krynicko się czepiały Wrzesień wił gniazdo wśród nich po cichu
W promieniach słońca się gubiłem Ono w szprychach skakało na szczęście A ty w napięciu dziwnym ciągle trwałaś Jak powietrze sprężone w rowerowej dętce
Zastanawiałem się co mogło sprawić Że byłaś w sobie aż tak zamknięta Że przypominałaś raczej konfesjonał Który wzięcia nie ma gdy miną święta
A może bałaś się coś powiedzieć Że nagle ujdzie coś z twego piękna Piękno jest ciche tak sobie myślałaś Jak muszla z perłą co w morzu poczęta
W szprychach twej damki coś błysnęło Chciałem byś chwile była nieostrożna Ewo krynicka musisz bowiem wiedzieć Że przecież dłużej tak milczeć nie możnaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.