Coraz bardziej przestraszony z Tobą mówię Coraz częściej po omacku Ciebie pytam Coraz bardziej przestraszony z Tobą mówię Coraz częściej po omacku Ciebie pytam
A Ty lusterka po okolicy sprytnie rozrzucasz Sprytnie rozrzucasz po jałowym kamieńcu I językiem migowym Migasz się od odpowiedzi Wolisz być zamglonym i bez rumieńców
Dlatego gdy tak mówię nie podnoszę głosu Ale w błogosławionym szepcie unoszę powieki Aby bez zbędnych spadochronów I bez słonecznej nalewki dotknąć Matki Ziemi
W tej szarości jesiennej szukam kolorów I chwalę każdy dzień przed zachodem słońca Bo wkrótce może być za późno Bo wkrótce może być po ptakachTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.