Czym jest życie? pytasz jakbym ja wiedział Czasem nawet na szczycie nam pomocy potrzeba Krzyczą "nie daj się", wiem to przecież Mówią "wiemy, że jest ciężko" taa gówno wiecie Upływają mi godziny w pieprzonej bezczynności Brak sił by cokolwiek zrobić, brak cierpliwości Mam wątpliwości czy to ma sens Już nie chodzi o ten pierdolony pościg, wiesz Przyjdzie jesień, znowu ktoś umrze, znów spadnie liść Co nam przyniesie? Chuj wie, być może nic Być może jeszcze dziś ktoś zatelefonuje I z listy kontaktów znów jeden numer skasuje Ty też to czujesz, śmierć jest bardzo blisko Strach nas do niej zbliża, ty polej mi czystą Stawiam kroki w miejscu, bo nie mam dokąd iść I szukam sensu pośród ran i blizn
Wiem jedno, czas nas uczy umierania napewno Bo jest tylko jedno wyjście dla nas I kim byś nie był, czegokolwiek byś nie miał Wszystkich nas przecież przykryje kiedyś ziemia x2
Gdy spojrzę kilka lat wstecz na te osoby Z biegiem czasu zostały po nich tylko zimne groby I kawałki mego serca, w każdym z nich Zostawiłem wierząc w to, że ich znowu zaczną bić I nie mów mi, że tu patrzą z nieba Bo to ostatnia rzecz jakiej mi teraz potrzeba Chcę mieć ich obok i gówno mnie obchodzi To że na świecie jest wiele niepełnych rodzin Oddam wszystko, by nie przytulała ich ziemia To boli tymbardziej, że chyba nic nie mam To co mówią inni to tylko puste zdania Czas jest promotorem śmierci i uczy umierania Od tylu lat nic się nie zmieniło Za dużo bólu, tu każda myśl to wyrok Wciąż mam marzenia, choć życie tego zabrania Wiem jedno, czas nas uczy umierania
Wiem jedno, czas nas uczy umierania napewno Bo jest tylko jedno wyjście dla nas I kim byś nie był, czegokolwiek byś nie miał Wszystkich nas przecież przykryje kiedyś ziemia x2
Pamiętam wzrok każdego z nich gdy ból czuli Doprowadzał do nieprzytomności, czasem do furii Pamiętam jak widziała go, patrząc za okno Młodzieńca, co przyszedł do niej gdy czuła samotność I była by to piękna i nieśmiertelna miłość Gdyby nie fakt, że za oknem wtedy nikogo nie było Nie mówił jej już tego żaden z nas Miała prawo go tam widzieć, miała dziewięćdziesiąt lat Przyszedł jej czas, nie pomagało nic już Zamarzały nam łzy na dworze, bo odeszła w styczniu Wciąż brak mi jej tu, poradzić sobie muszę Brak mi tego jak myliła nasze imiona z Mateuszem Tego gdy już o świcie kiedy wstawałem Jej uśmiechnięta twarz była pierwszym co widziałem Choć żadne zabobony nie omamią mojej głowy Ten piątek trzynastego był naprawdę pechowy
Wiem jedno, czas nas uczy umierania napewno Bo jest tylko jedno wyjście dla nas I kim byś nie był, czegokolwiek byś nie miał Wszystkich nas przecież przykryje kiedyś ziemia x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.