(Taco Hemingway) Moi znajomi robią biznes a ja wciąż jestem nikim. Cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki. Do szafy schowali vansy, powoli noszą trzewiki i poważnieją, nazywają nagle ‘moczem’ swe siki. Biegam po mieście i cię ścigam bez przerwy. Biegam jak kurczak bez głowy, albo jak piłkarz z rezerwy. Boję się, że cię zobaczę, więc topię w drinkach te nerwy. Nerwy ze stali mam. Choć chyba nie tej nierdzewnej. Szedłem za tobą i widziałem mnóstwo. (Na przykład) jak znikasz z nim tanią taksówką. (Na przykład) jak idziesz jak prawdziwe bóstwo a krok twój wyraźnie huśtany jest wódką. Widziałem też jego. Kroczył po mieście. Wyglądał obleśnie polując na niebo. Leżał na glebie i śpiewał. O PZPNie i miejscach połkniętych przez przeszłość. Widziałem złamane serce. Widziałem biegnące nogi. Ja ty i Piotr… Ten warszawski tercet. Ja i mój weltschmerz, nie wiem co robić. Ta twoja czarna sukienka. Twarz zakopana w twych rękach. Na twarzy make-up i męka. Piszę te słowa i serce mi pęka. Twarz taka piękna, że klękam. A, w mojej głowie piosenka. Idę do studia, pieśni mnie wabią. Opiszę trójkąt warszawski, ja i ty, ty i ja i ten zakapior. Opiszę brud i luksus, pieniądz wydany na wódę i kawior. Wchodzę do studia… Ostatni wdech.
To miasto wciąż pachnie jak szlug i kalafior.
(Kartky)
Leżę na ruinach mojego nieba. Szukałem spełnienia nie tam gdzie trzeba. Chyba wyrzucę parę stron z kalendarza jak Ty, jak Ty. Leżę na ruinach mojego nieba. Znalazłem nadzieje na jego dnie. To tylko słowa ale każdym z nich żyje daleko gdzieś, w swojej krainie mgieł.
Idę po stromej krawędzi, z opaską na oczach jak Ty, i nie wiem który to ostani krok. Lata mijają a pięści z niemocy żalu przez łzy, zaciskają się nam same do krwi. Wtedy nie chce mi się walczyć jak teraz. Chce tylko uciec i odlecieć, wiem, że pora umierać, to ja? Samotny szampan w pustym domu znów, zasypiam z echem Twoich pustych słów. Chce widzieć tu Ciebie i wiedzieć, że jesteś na pewno. Nie powiem Ci jak. Nie powiem Ci jak. Ja zostaje sam, goście opuszczają bal. i kiedy zawód to powód jestem bez szans, daj mi odetchnąć, to tylko mgła
Wczoraj biegłem za swoim cieniem. Dziś odlatuje Razem z Tobą tam. Razem z Tobą. razem z Tobą. Zapomniałem po co ludziom sumienie. W tylu miejscach próbowałem już żyć. Dzisiaj pamiętam tylko fragmenty, a życie, którego nie ma zlewa się nam w biały dym. (dym,dym,dym)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.