Synu, wytęż słuch to kilka szczerych słów Tutaj zwykła codzienność to nie fabryka snów Znów pod koniec miesiąca brakuje kilku stów To powtarza się tak często jak pełnia i nów Nigdy nie lubiłem psów, kościoła i rządu Długi ciągną się za ludźmi jak pogrzebowy kondukt To pierwsza linia frontu, wojenny taniec Świat jest głuchy na twoje łzy i łkanie Pamiętasz dojrzewanie? Niezapomniany klimat Pierwsze balety, amfetamina i tanie wina Blauki spędzone w kinach były całym naszym światem Pierwsza miłość i pierwszy foch przyjęty na klatę Za te wszystkie chwile z tamtych lat Za problemy, których nigdy nie jest brak Zdrowie brat, tego nigdy za dużo A zdobyte wtedy nauki do dzisiaj nam służą
Być raz na wyspie skarbów, ja spełniłem marzenia Piękny syn, piękna żona, swoją rodzinę doceniam To więcej niż ubrania i ten folklor na pokaz W życiu się nie uda tobie tak mocno zakochać Ilu woziło kiermanę w pubie stawiając wszystkim Ilu zapadło w niepamięć razem z całym dobytkiem Bez modlitwy o wyjście z sytuacji masz zgon Bo lans rodzi zazdrość, czyli szpan rodzi zło Za ścianą nie szukaj odpowiedzi, jej brak tu Chyba, że podnieca ciebie dźwięk sąsiedzkich awantur Nie myślę ile wart tu szacunek za kasę Bo zdań o nim tyle ile w życiu pułapek Łódź - centrum Polski, to tu mieszka Szatan Całe życie pędząc w domu wódę na ziemniakach W przedostatniej linijce powiem to nie moja praca Jak przeraża cię szczerość, to się pierdol, nie wracaj
Cyk, cyk, cyk, cyk, zegar cyka W ciszy oddycha rytmika Moje myśli gonią igłę sekundnika Nie zasypiam, myślę o tym Przemijanie nas dotyka, poczułem dziś ten dotyk Myślę o tych, w których ta muzyka nigdy już nie błyśnie O tych, którzy tkają niczym pająk nić tęsknoty Czas to bezlitosny sędzia Dobre chwile ci zostawia tylko na nieostrych zdjęciach I kim byś nie był, ile byś nie miał nie ma znaczenia Wytropi cię by wręczyć ci bilet milczenia Masz jedno życie, dobrze go pilnuj synu Wystarczy jeden zły ruch, może zabraknąć kilku minut Ktoś miał matkę, dziś ból w sercu nosi Ja byłem świadkiem Parę niepotrzebnych słów i nie przeprosił Potem pędził co sił ale wybił czas na osi Jeden Bóg wie ile lat ten ciężar będzie nosił
Nie chcę pierdolić bzdur jak masz żyć i co robić Niektórzy z nas już za życia kopią sobie groby Mijają doby, nie jesteś już taki młody Beztroska zamieniła się w walkę o dobrobyt Odwieczne schody, świat kłamstw i pleśni Wypij za tych co nie mogą i tych co odeszli Teoria orła i reszki, kwestia farta Życiowy sarkazm, diabeł zna się na żartach Nic nie warta jest duma ludzi bez honoru Dwulicowość to jedna z najpopularniejszych chorób Gra pozorów, fałszywy uśmiech judy Kaprawe oczka, pasożyt pełen obłudy Czas wyczyścić brudy, niewielu to potrafi Choć każdemu z nas trupy wysypują się z szafy Nie chcę prawić morałów bo sam nie jestem święty W górę szkło, wypijmy za błędyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.