Zwykły chłopaczyna, ze zwykłego miasta Miał 28 lat, piłka nożna jego pasja Kochał jeden klub, jaki? To nie istotne Miał twardy charakter, wszystko było takie proste Aż do tego dnia, w którym to się wydarzyło Od samego rana, serce już mu szybciej biło Na kolejny wyjazd ruszyli kibice On po środku nich niczym nauczyciel Szanowali go, on szanował również swoich Nie ważny był wiek, ważne, że za klubem stoi I kocha te barwy, które są dla niego wszystkim Cenniejsze niż złoto, diament najdroższy ze wszystkich Wyruszyli razem, cztery autokary Zjednoczeni i gotowi, czego się nie spodziewali Dojechali na miejsce i spotkali się z przemocą Policja, pałowanie, gazowanie - tylko po co Rozpoczął się mecz, obustronne wyzywanie Obelgi i przezwiska, mówiono o nich dranie Sprowokowani byli, przez ścigania organy Ochrona pewna siebie wyzywała ich gestami Wtargnęli na murawę, rozpoczęła się walka Katowanie i łamanie swojego rywala Trafiło na niego i już się nie obudził On walczył do końca, lecz do domu już nie wrócił Pozostał pusty pokój, ta, rodzice załamani Czy tak musiało być, takie życie ziomek czaisz?! Tam na stadionie nie odczuwał lęku, tego Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego To kibicowskie życie jest nieprzewidywalne Jego spotkała śmierć, w imię klubu trzymał gardę Oprawcy są niewinni, tak ustalił sąd Sprawa ucichła, lecz pozostawiła wgląd Na to jak to się stało i co przyniosło światu To nasze kruche życie, które pełne jest nokautów W tym wypadku uwierz, to nie był zwykły nokaut On zginął za to, że swoja drużynę ukochałTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.