Człowiek to ssak jak z piekła dna coś
karmi się łzami pod powiekami sami
napakowani ideałami radość i smutek
serce coraz szybciej bije z minuty na minute.

Mądry komputer inteligentny tak jak tysiąc
japońskich pecetów wśród gwiazd Rh
plus, minus, zero wypełnia żyły
purpurowa rzeka wdziera się do serca człowieka.
Bije na alarm do całej ciała reszty
nadstaw uszu i posłuchaj arcydzieła Boskiej pieśni.

Postaraj się nie spieprzyć to co zostało ci dane
nie pamiętasz o co kaman sięgnij po stary testament
a cały mankament w tym to ta kręta płęta nie pamięta
drogowskazów wylatując na zakrętach.
Włącz stop ,złap trop, kop w papierach
drapię się po głowie sporo tego cholera
tu otwiera się księga tysiąc kart kurz pamięta
w nich zawarta receptura nieśmiertelność to nie bzdura.
Która to już szklanka wódki zalewając smutki myślę
było by lepiej gdyby bez ale syf ten w koło rodzi patologie
dając jeść matołom .

Ciemne ulice kamienice miejsca które tylko dureń
wybiera się sam na takie turne , zdrowy rozsądek woła
patrz czerwona kreska to granica która podpowiada abyś spieprzał .

Człowiek gotów uwierzyć że to dla nas wszystko
politycy nie nakarmią społeczeństwa pustą miską
dając kopa z walizką zabierając wszystko bruk wyznacza próg głupoty
tej chołoty z wyższych sfer , dochodzi kler uduchowiony biegnie do mamony
jak szalony w oczach bilony w sejfach miliony , kochają papiery cholery
to są ich sfery tak rządzi się kleryk tak kieruje swoje stery.

Mogę tak godzinami tylko po co pytanie
nikt z nas nie jest w stanie na ich planie
napisać że dranie nigdy nie będą w stanie
przekonać nas do swojej racji że nie widza flustracji
od lat gnębiących świat jak dzuma kto jest przeciw to tuman
i że suma tego bigosu to sposób na resztę tych problemów
spadających z nieba razem z deszczem.

Dla nich sens istnienia to wycięta z filmu scena
Monty Python to ich wena błyskotliwa arena
nie zapomniane chwile kiedy z nieba głos pana
szepnoł im do ucha poszukajcie grala .
Wiara czyni cuda a ich słowa to obłuda
węszą podstępu jak Judasz, pytam po co to wszystko
czy upadliście tak nisko czy nie liczy się to wszystko
o czym mowa jest w tych słowach.

Nie jeden powiedział chciałbym zmienić to wszystko
żyć na nowo , myśleć inaczej cofnąć powiedziane słowo
wybrać inną drogę zmienić koleje losu
wielu by pragnęło tego ale to nie sposób.
Dziś na zrobienie kokosów bez plugastwa i donosów
życia brak taka prawda materialny szlak , jak puszcza dzika
gdzie niebezpieczeństw masę unikamy ich i tak przyzwyczajamy się
z czasem.Długa droga rzadko kiedy z górki po tych schodach
wierząc ślepo w to co ci na górze klepią oni klepią bo muszą
grają w te swoje klocki rzygać mi się chcę wyjdą na tym jak Zabłocki
W końcu minie ich czas i zawali się ta granda wielki armagedon
spadnie z nieba ognista fontanna Zuzanna panna Lepper sex afera
z kurwikami w oczach Begi na scenę się wdziera i do białego rana
mogłaby tak tańczyć cudnie balerony wirują ściśnięte w spodniach okrutnie.
To są właśnie twarde przykłady na to że gaśnie nadziei iskra polskiej polityki
czar prysł tematyka śliska widać z bliska węży siedliska
kapitalny widok spalić to i pryskać.

---

Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.