Kolejna wiosna - wszystko kwitnie, Kolejna wiosna - wszystko w piździe. Niektórzy ludzie topią marzannę, ja najebany topię się w wannie. Dni będą długie, super jak miło, Przestawię żołądek z wódki na piwo. Lany poniedziałek, jedyny jaki lubię, Nie wiadro z wodą, a wiadro i wódę. Więcej nie piję, prima aprilis. Pójdę na siłkę, prima aprilis. Nie zjem kebaba, prima aprilis. Zarobie sto koła i tu się zdziwisz. Biorę koszyczek Wielkanoc, Bo w tym koszyczku wielka moc. Jaja, wędliny, piwo i setki Bo przed majówką trzeba poświęcić W maju matury, ja Ciebie proszę, Chlałem i zdałem 40%. Jaka majówka? Nic nie pamiętam, Spałem, leżałem w dziwnych miejscach. Przeleciało tak do czerwca. Nadeszły wakacje ożyły osiedla, Gimby się krzywią pijąc drina, ja w ich wieku zerowałem wina.
I znowu się zaczyna, czuję ten letni klimat. Zimny browarek w ręku, w powietrzu zapach grilla. Długie letnie wieczory, wpierdalam się do wody. Kiedy, słoneczko grzeje, Lecimy sobie w plener.
Raz do roku tylko takie akcje, Bawię się na grubo bo po to są wakacje Melanż na działce, dupy, alko, tańce - Qbik to Qbik się nie pierdoli z hajsem Piwko, jeziorko (piwko, jeziorko) Zgony, libacje ( zgony, libacje) Czwarta nad ranem (czwarta nad ranem) Ja jeszcze walczę.
[Ref] Wiosna, lato, jesień, zima. Najebany wciąż jak świnia, Cztery różne pory roku Pije za dnia i o zmroku. Gonię hajs i gonie sny, To mój pojebany styl, Moje życie odjeb sie - żyję sobie tak jak chcę! / x2
Końcówka lata lecimy na trip, O Boże nad morzem wydaję swój kwit. Kupuję kebaba, a miałem być fit, Pijemy balasia na plaży jest chill. Nadchodzi wrzesień - jebana jesień. Smutna pogoda i pusta kieszeń. Spadają liście, deszcz ciągle pada, Piję sam w domu, cóż tak się zdarza. Dni takie szare, tęsknię za latem, Ze smutku płaczę, gdy widzę wypłatę. Dzieci w hallowen zbierają cukierki, Menele na kacu, zbierają butelki. Odpalam znicze smutną porą - wypijmy za tych co już nie mogą. Wciąż monotonia, te same dni, Co weekend tak samo promili we krwi. Za oknem śnieg, siedzimy w klubie Robię co lubię, więc walę wódę. Niedługo święta, zacieram ręce, Gruba wigilia, 2 kg więcej. Rodzinny melanż - słychać kolędy Mikołaj trzeźwy, przyniósł prezenty. Perfum, skarpetki to chyba proste, skoro są święta no to mam bombkę.
Znowu jebana zima, Dni ciemne no i krótkie. Na dworze piździ grubo, w parku lejemy wódkę. Zimno jak na Syberii, polej bo jestem trzeźwy. Śnieg ciągle napierdala, ziomek lepi bałwana.
Będzie pięknie bo lecę na pasterkę. Kupuję 0,7 no i wiem że będzie nieźle. Święta za nami, zaraz sylwester. Nowy Nowy Rok, ciekawe jak to będzie. Potem luty niby walentynki, A ja klasycznie sobie wale drinki Ten rok za mną, zobaczę co teraz, Ale jedno się nie zmienia.
[Ref] Wiosna, lato, jesień, zima. Najebany wciąż jak świnia, Cztery różne pory roku Pije za dnia i o zmroku. Gonię hajs i gonie sny, To mój pojebany styl, Moje życie odjeb się - żyję sobie tak jak chcę! / x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.