Wszechobejmujące gronostaje szczęścia Ciepła perfekcja Słońce unosi się nad horyzontem zdarzeń Znaczy piękno
My ludzie - wtedy jeszcze wydeptane z błota barachło Turlamy się w jego stronę Znaczy piękna
Opuszczamy ciemne lepianki, pachnące strachem I ciężkim okiem szukamy cudu I on jest Znaczy cud
Przez chwilę wszyscy stoją, stoimy bezruchowo Przez otwarte gęby, do środka jak w słoiki Wlewa się światło Cud nie ma granic
A jak ktoś bardzo chce, to nawet błoto odpada Ale to tylko tak do informacji Nikt jakoś nie chce Cud bez granic
Znaczy błoto też cud I w jakimś tam momencie coś się wyodrębnia jednak Jakby strach, że cudu zabraknie I krzyczę, Ej wy! Czekajcie! Znaczy ja
Potem jest jakieś potem Pojawia pamięć Jest moim [????] Trafiam do książek jako pan ciemności i początek upadku
Błoto staje się tematem Brud i jego wszechogarniająca złożoność I granicząca z cudem zdolność kamuflażu I to już jest teraz Skrót był ostry więc bez pierdolenia do mety
Wszechobejmujące gronostaje szczęścia Ciepła perfekcja Słońce unosi się nad horyzontem zdarzeń My ludzie - cały czas wydeptani z błota barachło Turlamy się w jego stronę
Spacja
Szkoda, że nareszcie, a jednak coś mi mówi trudno Jest świetnie Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|