Sobota wieczór, bez świadków i gwiazd Ty byłaś sama i ja byłem sam (Ooo) Chciałem rozpalić miłości w Tobie żar Twej bladej twarzy dać kolory dnia Jednym spojrzeniem zabiłaś mnie Lecz inną miłością kierowałaś się (Ooo) Ofiarować ciało za szybko chciałaś, więc Ja podziękuję za ten Twój gest
ref. Chciałem na łące zrywać z Tobą mlecze Chciałem patrzeć prosto w oczy Twe (Kochana) Lecz nie potrafiłaś dostrzec przecież Tego co na prawdę chcę od Ciebie
Nie wiem dlaczego myślałaś że Chcę czegoś innego nie miłości twej (Ooo) Może zrobiłem gdzieś jakiś błąd I myśl mnie ogarnia, że odejdziesz stąd To jest ten moment by przekonać Cię, Że szczerą miłością kierowałem się (Ooo) Zatrzymać przy sobie, serce swoje dać Podzielić z Tobą cały mój świat
ref. Chciałem na łące zrywać z Tobą mlecze Chciałem patrzeć prosto w oczy Twe (Kochana) Lecz nie potrafiłaś dostrzec przecież Tego co na prawdę chcę od Ciebie
Tego wieczoru ujrzałem w oczach Twych, Że chcesz być ze mną do końca swych dni Nie wiem czy dobrze odczytałem gest, Bo nie wierzyłem, że tak właśnie jest Po cichutku do mnie westchnęłaś, Że nikt tak jak ja Cię nie onieśmielał To jakbyś dolała do ognia oliwy Chcę być wreszcie szczęśliwy
Zawsze gdy wracam do tamtych chwil Widzę jak mocno zaufałaś mi (Ooo) Chciałem się poddać i odepchnąć Cię, Bo pierwszym spojrzeniem kierowałem się Buziakiem rozwiałaś wątpliwości me Wciąż o Tobie myślę, wciąż o Tobie śnię (Ooo) Skradłaś serce moje i uleczyłaś je Dziś jesteśmy razem i kochamy się
ref.x2 Chciałem na łące zrywać z Tobą mlecze Chciałem patrzeć prosto w oczy Twe (Kochana) Lecz nie potrafiłaś dostrzec przecież Tego co na prawdę chcę od CiebieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.