Moje życie to rap, ale nie mam za to pęgi. Mam swój świat, kiedy opadają szczęki. O fanach nawet nie mów - nie mam nawet setki. A jak chcesz za to bulić - udostępnij. (x2)
Szczęśliwi czasu nie liczą, patrzy na mnie, mówi: "Radek". To teraz już rozumiem, czemu zostawia zegarek. Szukam szczęścia, ale tylko w akcyzach od flaszek, wszystko po to, by dobrze wiedzieć, jak liczy się upadek. Lepiej nie mów do mnie: "Raper". Co? Jesteś w szoku? Nie mogłem dla Ciebie rapować, bo nie mieszkałem w bloku. Teraz rzygasz propsami, już nie mówisz do mnie: "Wrogu". Chcesz iść po moich śladach, bo nie dotrzymałbyś mi kroku. Stań lepiej w rogu, znów wrzuć mi na główkę. Co? Dwuznaczne? Wrzucić możesz futbolówkę. Byłem dzieckiem, byłem gorszy, wtedy też miałeś próbkę, ale myślałem właśnie o tym, kładąc głowę na poduszkę. Sztuczne? Nie pierdol, sztuczna jest (pleksa?), bo gdybyśmy razem grali, to wiedziałbyś, kto pęka. Orzeł, reszka, byłem jak śmiechu beczka, kształtowało mnie to lepiej, jak cała reszta. Daj trochę powietrza, ja dam trochę, tak jak umiem. Moja chwila nadeszła, no to na kłamstwo pluję. Nie nawijam o policji, bo nie na to zasługuje. Wolę pisać, co mam w sercu, nie chcę pisać, co mam w dupie. Opisywać akcje, które były dla mnie ważne. Nie liczę na fortunę i to dla mnie niestraszne. Chętnie za to piję i na pewno masz rację - - pewnie nigdzie nie dojdę, ale jaką mam zajawkę!
Moje życie to rap, ale nie mam za to pęgi. Mam swój świat, kiedy opadają szczęki. O fanach nawet nie mów - nie mam nawet setki. A jak chcesz za to bulić - udostępnij. (x2)
No i kotku, co się dziwisz, że ciągle myślę o piciu? Widzisz dojrzałość po tekstach i gówniarza po życiu, mówisz: "Razem", ja nie czaję, jakie, kurwa, progi? I że razem damy radę, tym razem mnie to boli. Też już nie czaję, jestem rycerzem bez zbroi. Może dobrze, że tak wyszło, wiatraków mam do woli. Po co chciałaś mieć w garści, jak miałaś mnie na dłoni. Chociaż nie chciałaś dialogu, jak skończyłaś monologi. Radosław do broni, moja klamka to pióro, bo otwieram głowy tak, że robi się Wam głupio. No to słuchaj, dupo, jak to wszystko pieprzę. Zależało mi na rapie bardziej, jak na seksie. No to pcham w to pęge i sram na straty, dobrze, że Fugol jest na luzie, mogę płacić mu na raty, no, bo grunt to ludzie, a hajs po płycie wiem, gdzie leży. To jak polska piłka, znowu w plecy. I cholernie mnie to cieszy - myślę, zaliczając bandy, jak gówniara się cieszy, mówiąc, że będę sławny. Robisz dobre rapsy, jesteś w chuj kumaty. Kotku, osiem lat przez to szydzą ze mnie w pracy. (No nie żartuj!) Nie żartuję, walę prawdę pod Bogiem, dziesięć lat temu przecież obiecałem Tobie. Wiem, że nie pamiętasz, powiedzmy, że obiecałem sobie, będę, kurwa, rapował, nawet pijany pod płotem.
Moje życie to rap, ale nie mam za to pęgi. Mam swój świat, kiedy opadają szczęki. O fanach nawet nie mów - nie mam nawet setki. A jak chcesz za to bulić - udostępnij. (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.
