Onar Rozkładam skrzydła i lecę, choć naprawdę nie mam ich Uwierz mi, ale między chmury, raz, dwa mogę się wbić Jak ostatni gwóźdź do twojej trumny Mówisz dzień jest pochmurny, jebać to, jestem podchmurny Ty z deszczu pod rynnę, ja level wyżej Ty level niżej przez co dostajemy skrzydeł Widzisz różnicę ty pierdolony nielocie Ja widzę skyline w tym pierdolonym hip-hopie Chłopie zostań w domu jak masz lęk wysokości Bo widzę pod sobą bloki skąd żeśmy wyrośli Te miejsca dają sznyt do końca życia Wolę spaść jak Ikar, niż być przylepionym do chodnika Twoje oczy się śmieją, wiem że jesteś szczęśliwa Te miejsca dają miłość do końca życia Nie daj się uziemić, niczemu, nikomu Po zimowych miesiącach zawsze wracamy do domu
Ref.: Chcesz lecieć z nami, nie bój nic, jeśli z nami chcesz się wzbić Ponad chmury, ponad ten syf Porzuć mury, wszelkie ramy i granice, które mamy Pieprzyć lęk wysokości, trzeba żyć Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami Chcesz lecieć z nami, nie bój nic, jeśli z nami chcesz się wzbić Ponad chmury, ponad ten syf Porzuć mury, wszelkie ramy i granice, które mamy Pieprzyć lęk wysokości, trzeba żyć Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami Chcesz lecieć z nami, uważaj jest wysoko.
Pezet Lecę szybko i wysoko ja na misję Harrier Nie mam czasu zostać z Tobą jak chcesz żyć jak frajer Los raz rozdaje karty, nie ma szans na nową talię Czas traktuje nas brutalnie, jakby zabijał czarną Dalię Hejterów działa wymierzone w nas Lecę jak nad Normandię, a w mojej dłoni płonie mic I zanim spadnę, zabijam wrogów, mijam szczyty Lecę, bo pragnę tak bardzo zmienić swoje życie I flow jak skrzydła, na bicie rozpościeram Już pora wygrać, więc Tora! Tora! Tora! teraz To dobra firma, to życie nie kariera Wzbijam się, lecę, kolejny raz mijam Cię Unoszę się wysoko, ponad bloki Tam gdzie stawiałem pierwsze kroki i dumnie zakładam czapkę Koki Polecę wyżej, wyślę ci foty A jak będzie trzeba zostawię za sobą zwłoki
Miuosh Ty zadzierasz głowę jakby na nią wisiał Zeppelin Fly high, skurwysynu - dream team heroin Szmugluję Twoje sny po moim nieboskłonie A gdy wypuszczam pociski słyszę piski, puchną skronie Podnosisz dłonie, nie dotkniesz nawet łyżwy Widzę stąd świata koniec, ziom - Twój widok jest przykry wciąż Tnę powietrze jak brzytwy o zawistnych MC I choć nie miałem w planach tu być, jak nic lecę po więcej Pędzę tak przez lata liczone tu w dekadach już Kolejny album latam, reszta opada jak kurz Chuj Cię dopada znów, ten znany chłodny wkurw Stąd Cię nie widać - bywa, jesteś jedną z setek głów Nie brakuje mi tchu, choć powietrze jest rzadkie Znam dobrze smak betonu, więc nie boję się, że spadnę Nigdy nie było łatwiej, wszystko się dzieje nagle Pod fotelem masz kamizelkę, z góry dostaniesz maskęTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.