Drzemie we mnie niewymierny potencjal, tak samo jak w Tobie, tylko wyobraz to sobie, sobie, to studnia bez dna, w swiadomosci kwestia, sukces to proces, od pragnienia przez marzenia do spelnienia, sami sobie nalozylismy ograniczenia, to jak wysoko mierzysz przeklada sie na osiagniecia, wskoczylem za kolko, i cisne wlasna sciezka, wiem ze warto jakkolwiek by nie bylo ciezko, na glowie ciagle pieniadz, na celu niezaleznosc, wewnetrzna wolnosc pragne manifestowac na zewnatrz, mierze wysoko - tam gdzie nie wielu ma moc by zajrzec, niose wlasna historie, swiatlo i prawde...
Pisze wersy tak samo jak wydaje hajs, lekka reka, gramy do kiermany, butla w lape, caly rok otwarty sezon, zaczynamy sesh,yn, wyrywam foke na zeszyt, wpatrzona w wersy jak w dusze, jeszcze zrobie z nia featuring, nie zostawie szmuli na lodzie, szukalem perel tylko po to bylem na dnie, ide wlasnym szlakiem, cudzego nie obralem, nigdy w tym sensu nie widzialem, wspominam gdy gibka pale, trzymam forme - nie szoruje juz morda po dnie, ciagly postep a mowili ze juz po mnie, dobre, na celu mam whacka nie hejta, jadlbym od rana do nocy ich gdyby nie dieta, dam powod by nie byc w naklejkach, mam w kurwe stylu, cale zycie wioze sie na patentach, mowia ze mam za uszami, nie mam nic procz skreta, wszystko co mialem oddalem w wersach, szukam sedna w informacji oceanie, oczyszczam umysl z syfu ktory splywa na mnie, omijam tych co pluja jadem, niektorzy kochaja pograzac sie w bagnie, marnie, mnie to nie rusza wcale, bo jestem duchem, a nie cialem, przedemna horyzont, nie waski korytarz, plonie dobry sort, plynie dobry sos i wez tu sie nie przyzwyczaj, sram na farmazony, prawde z ust mi czytaj, mam cele, idee, i wiare ze wygram, jedyne co mnie moze zatrzymac to chillout, jedyne co mnie moze zatrzymac to chillout, to tylko chwila, reszte czasu poswiecam na zapierdalanie na final, na zapierdalanie na final, bez ciezkiej pracy nie ma co liczyc na sukcesy, kiedys pilem za nie i to trzymalo mnie na uwiezi, dzis malymi krokami ide tam gdzie sie widze, pierdole kazda wladze i kazdy autorytet, sam sobie panem, wlasny mam rozum, co moralne jest ogarne, co normalne a co nie, co dobre a co zle, nie wszystko dla mnie jest czarne i biale, nie, przestalem pisac pod temat - odpulilem schemat, rap to nie poemat, rap to mojej duszy samojebka, wpadlem poskladac znowu za was te pierdolone krzesla, nakreca mnie presja, zrozumienie pozwala namieszac, odkrecic, zakrecic, wyzwala jak haj rap to alchemia nadajemy szarosci kolor, niose sie godnie, co chwile tu podnosze poziom, nosze sie godnie, co chwile tu podnosze poziom, mam rozne koszmary czasem i za dnia, kartki to moje koszary i czarna magia, miewalem dni ktore wolalem przespac, mialem marzenia ktore dzisiaj spelniam, niose idee, nie idz za mna, chodz ze mna, jestem pionierem, moje flow - moje pietno, robie to na sto, i rzucam na miasto wene, dostaniesz tyle ile dasz od siebie, uciekam z muzyka potem wracam na ziemie... uciekam z muzyka potem wracam na ziemie... na ziemie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|