Katalog:  A   B   C   D   E   F   G   H   I   J   K   L   M   N   O   P   Q   R   S   T   U   V   W   X   Y   Z   0   1   2   3   4   5   6   7   8   9 

L / Łona i Webber / Nie pogadasz


Mówisz, że zachwycony byłeś rzadko którym
I że błądziłeś dawniej, ale ostatni update to żart ponury
I teraz to najgorszy model w klasie
Bo trzyma przez trzy godziny i non stop traci zasięg
Mówisz, że u ciebie zmiany wielkie
I że teraz myślisz trochę bardziej poza pudełkiem
I że narzędzia bierzesz bardziej dedykowane
I trafiasz w target. I tej sytuacji jesteś mega fanem
I mówisz, że cię struła rozterka
Czy ten tatuaż wciąż cię wyraża w stu procentach
I czy by z ramion na plecy takiego zdania nie zlecić
że ciut na zdrowiu podupadnie ten, co ci stanie naprzeciw
I mówisz, że rzuciłeś szlugi
I że teraz lepszy chuch masz i parę stów co miesiąc mniej gubisz
Ba, chuj z tym hajsem za ten przejarany okres
Ale zdrowie jest ważne. Zdrowie jest ultraistotne!
I, żeby przestać tak bardzo być tutaj
Wyjechałeś i wyszło, że tam też można pić w trupa
I nawet spoko było, tylko ci imigranci – ohyda
Bo za głośno mówią i za bardzo ich widać
Mówisz, że byłeś z tych, co nie wierzą
Aż otworzył ci oczy ten serial; zwłaszcza trzeci sezon
I teraz widzisz jak ochłapem mamią ludność
Ci, co na tym wszystkim mają swoją łapę. Brudną!


A ja słucham. Ja milczę. Ja przestępuję z nogi na nogę
Co ja ci powiem? Nic ci nie powiem
Choćbyś nawet zrobił przerwę na jakąkolwiek odpowiedź
Co ja ci wtedy powiem? Nic ci nie powiem
A może by mnie na sposób wziąć i chytrze podejść?
Bez sensu, bo co ja ci powiem? Nic ci nie powiem
Tak bardzo chciałbyś wiedzieć, czy ja to rozumiem
Choćby w połowie. A co ja ci powiem? Nic ci nie powiem


A mógłbym wspomnieć, że wczoraj słońce tak świeciło nieprzytomnie
I że mocno niepokoi to mnie
Bo księżyc blady coś i patrzy na wschód tak smutno
Zupełnie jakby miało nie być jutra jutro
I mógłbym dodać, że zamiast - na Boga -
Lat swoich dowieść, ja dziecko pielęgnuje w sobie, zresztą pełen obaw
Bo przeszłość dziecka radziecka, przyszłość chwiejna
Mama - anarchia, papa - stakan portwiejna
I mówię, że rzuciłem - z przekory
I że wraz z ostatnim szlugiem cały mi zgasł koloryt
Siedzę w tej niepalarni, ćwiczę pozę
I wzrokiem wodzę za tym, co wychodzi. Ja już nie wychodzę
I mówię, że chwilę to zajmie
Bo ślęczę nad tym esemesem jak by to był limeryk co najmniej
Ba, nikt nie podziękuje za trudy
A ja tu walczę ze słownikiem co mi "chuju" zamienia na "chudy"
Wszystkie trakty śledzę
I szukam druhów niedoli, czyli tych chorych na brak uprzedzeń
Rzadko kogoś uda się wyłowić;
Wśród obcych łatwiej. Swoi wszyscy zdrowi
I mówię jak mi rzeczowością wyrównują zagon
Jak ochoczo mi go betonują powagą
Jak mi go trzeźwym okiem mierzą, prozą sypią
Na szczęście sporo jeszcze rośnie tam na dziko


Więc ty słuchasz. Ty milczysz. Ty przestępujesz z nogi na nogę
No i co ty mi powiesz? Nic mi nie powiesz
Choćbym nawet zrobił przerwę na jakąkolwiek odpowiedź
Co ty mi wtedy powiesz? Nic mi nie powiesz
A może by cię na sposób wziąć i chytrze podejść?
Bez sensu, bo co ty mi powiesz? Nic mi nie powiesz
Tak bardzo chciałbym wiedzieć, czy ty to rozumiesz
Choćby w połowie. A co ty mi powiesz? Nic mi nie powiesz
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.
Szukaj MP3
· Łona i Webber - Nie pogadasz
· Konwertuj video do MP3
· Konwertuj video do MP4

Teledyski » Łona i We...
 · Łona i Webber - Insert
 · Łona i Webber - Miej wątpliwość
 · Łona i Webber - Nie mam pojęcia

Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by © 2004-2024 Teledyski.info || Polityka cookies || Darmowe Mp3 || Zgłoś błąd

[ darmowe teledyski do oglądania ]