Jedzie Nyska sto dziesięć, za pięć dych lub za więcej, Na patrzenie w tył drogi jest chęć. A niechcący z patrzenia coś się w oczach odmienia, A na drodze, o sarna!, o czołg! Tyle spraw odmienionych, tyle traw niedotkniętych, Ale ciało dziś jedno, ale jeden mój ślad. Ile drogi, co wszędzie i zawsze inna. Ile drogi każdemu w świat I kto zakłada ślad?
Na naradzie przy gminie na porządku są skrzynie, Które w polu mokną dziś. Na furmance prezydent z poprzedniego wcielenia Śpi i nie wie, dlaczego coś śni. Śni, że w spodniach z wojłoku, zwieszających się w kroku, Podpisuje dekrety, że miłość, że chleb. Że wolność, że równość, braterstwo i sen. Podpisuje, że miłość, Podpisuje, że chleb.
Jedzie Nyska sześćdziesiąt, może by się w coś przesiąść I dogonić pospieszny na Łódź. Kolejarze tutejsi są najlepsi, najlepsi Każdy wie, że chce żyć i dać żyć. Potrącone pytanie. Dzwon. Niesie ze wszystkich się stron Wśród płonących minut i słońc.
Wiem, że jestem, jak każdy chce być, Kim? W powietrzu gong Niesie ze wszystkich się stron Wśród płonących minut i słońc.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.