Do roboty jakiejś znośnej się wybieram, Bo mi z głodu w brzuchu burczy jak cholera. Grubą rybą już nie jestem, Za to na głębinie leszczem, Zbieram puszki, w oczach ginę, ale wierze że wypłynę.
Mógłbym zostać trzygwiazdkowym generałem, W wojsku byłem, hełm nosiłem i strzelałem. Oko pewne mam do dzisiaj, Los ojczyzny mi nie zwisa, Ślubowałem, w szyku stałem i jak Szwejk salutowałem.
Biznesmenem chytrym sprytnym mógłbym zostać, Temu zabrać, tego kupić, tego ograć. Inwestować, kombinować, Koniom siana nie żałować, To jest proste, temu mógłbym łatwo sprostać.
Gracz giełdowy to zajęcie szyte na mnie, Kupić tanio, drogo sprzedać jakieś akcje. Podilować przez Internet, Zgarnąć zyski całkiem pewne I popłynąć własnym jachtem na wakacje.
Prezes banku, mój kochanku to jest zawód. Liczysz forsę, jeździć Mercem, zwiedzasz zachód. All inkluziw z szykanami, Big balety z modelkami, To mnie kręci, to mnie nęci, w to od razu bym się wkręcił.
Ale teraz, czas się zbierać, czas się upić, Do kanału cieplutkiego pora wrócić, Tam przytulny barłóg czeka, Na człowieka, co się stoczył, Choć niedawno jeszcze prostą drogą kroczył.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.