Ile czasu jeszcze ścierać się tu z tym mam Tak sobie wstecz, kurwa, ile my już w tym tak? Nie martwię tym się, bo jest zasklepione, choć czasem się żarzy, jak świeże Przez co muszę powiedzieć czasem co muszę powiedzieć Wszystko się może wysypać, nie boję się ryzyka już We wnykach mam łapy, odgryzam, stawiam temu czoło, bo tyłem się wymyka tchórz Nawet gdy nie najlepiej to wygląda, to moje życie i mój syf - chcę tego Ja staczam się jak Śnieżka, zbieram się do czegoś wielkiego Czasami coś mnie tam ruszy i wraca, to sam nie wiem, można się wkurwić Ile można kruszyć w joincie, to wszystko zwracam tym na beton i chuj z tym Kumasz mnie już? No to dobrze, wyleczyłem kaca, bez niego i tak jestem trudny Gdy już się uda cokolwiek rozwiązać mi, to przewracam znowu się przez sznurówki Mikr pęknięcia utwardzają mnie, utwierdzają, że lepiej wyjeb się na to Wszystko dociera już do mnie na chłodno, co z tego, nie czuję różnic temperatur Popełniam błędy bo działam od zaraz, gdy tylko poczuję, że coś jest w powietrzu I nie muszę sprawdzać czy mogę sobie spojrzeć w oczy przed lustrem co wieczór Wyrzuć to z siebie, pierdol konsekwencje co zrobią, powiedzą? Niech krzyczą Odpalam kiepa, odpalam blanta - pozwala mi sobie znów na chwilę wysiąść Czy kiedykolwiek pozwoliłbym sobie na bycie kimś innym niż sobą? Nie, w życiu Bo lubię maski na klipach, nie w życiuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.