Wstajesz i udajesz i powoli się poddajesz, Wymiotujesz, wegetujesz, życiem się zatrułem. Bez sił, by udawać, bez sensu, by się się starać, Lecz coś nie pozwala tego skrócić i się złamać.
Czy widziałeś zło, którego nie wywołał strach, Czy widziałeś mrok, co nie umarł za dnia? Ile razy jeszcze będziesz tonął we łzach, Nim zrozumiesz jak cenne jest własne ja. Powoli znikasz, depcząc sumienie, Będąc jak reszta, jak ludzie-cienie Już prawie Cię nie ma, coraz bardziej marniejesz, Kawałek po kawałku popadasz w „bezistnienie”.
Chcesz mieć, chcesz widzieć, chcesz wszystko dla siebie, By nigdy przed nikim nie upaść na glebę, Szacunek, podziw, ta żądza zwodzi, Fałszywe piękno podstępnie uwodzi, Im więcej masz, tym coraz mniej jesteś, Zamiast umysłu rządzą Tobą bestie Już prawie Cię nie ma, coraz bardziej marniejesz, Kawałek po kawałku popadasz w „bezistnienie”.
Nadszedł ten czasz, nadszedł ten dzień, Że z silnego człowieka został jego cień. Zaćmiony umysł nie pozwala wstać na nogi, Obezwładniony strachem nie może się pozbyć trwogi. Sprzedałeś uczucia, zatopiłeś miłość w bagnie, Zastąpiłeś cieniem, to co kiedyś było światłem, Myślałeś, że można, że da się być pierwszym, Że nigdy nie będzie trzeba upaść przed kimś większym.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.