Jest piątek, za oknem noc, przeziębiona wtula się w koc. Myśli krążą gdzieś ponad chmurami, szukając tych wspólnych, zwanych marzeniami.
Zamknięta w przestrzeni swoich pragnień wtulone jej ciało, półnagie Cały świat wydaje się być pusty bez serca, dom podłej rozpusty.
Jej serce, spragnione miłości Trawiący rak samotności Wspomnienia za młodu zatarte resztką sił walczą zaparcie
Bezustanna wojna o szczęście ze zmęczenia, cała się trzęsie Poszukując resztek nadziei ma wiarę, że to się kiedyś zmieni.
Bez tchu pada na ziemię nie ma siły walczyć o siebie mrok jej serce wypełnił po brzegi nadziei wołanie, brak odpowiedzi
Jej myśli daleko w otchłani Serce wybuchło jak dynamit Bliscy zatarci gdzieś nikną wielki strach ją przeniknął
To już koniec, mieśnie wiotczeją gładkie ręce, pomarszczone, starzeją Włosy z czerni w szarość zmienione niegdyś piękna, teraz wpadła w agonię
Los okrutny zadrwił z miłości w jej zmysłach smutek zagościł bez cienia szansy na przyszłość wtulona w koc obraca się w nicośćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.