Na zegarku mam piątą Cały czas jestem gotów Żeby stawiać tu kroki I dotykać obłoków Nosze przy sobie popiół Nadal wbijam w krytykę Będzie trzeba sam sobie Go na głowę wysypię Ciągle żyję tym syfem Tutaj nic się nie zmienia Jestem psychicznie chory Zachowuję jak szczeniak Ciągle życie doceniam Myślę znów o potrzebach Jakoś nic do tej pory brat nie spadło mi z nieba Myśli czarne jak heban Po uszy w tarapatach W sumie wszystko podobnie Tak jak za małolata Za kratami mam brata Z boksem leci jak pocisk Pomyślności mój drogi My czekamy, nawrocik Syn Bogdana dla wszystkich Już nie tylko dla sadu Jestem z lekka zepsuty oddam się do przeglądu Mówią że mam bałagan Gdzieś posiałem rozsądek Ale oni są w błędzie To mój własny porządek
Idę z bitem przez życie Cały czas jestem gotów Daję rap co uzależnia jak pierdolone opium Kłopotów wciąż nie ubywa Wciąż tysiące problemów Wciąż na drodze do celu To Chada, Zbuku, człowieku
Wiem, że nie raz upadłem Wiem, że nie raz zawiodłem Wiem, że nigdy nie można przeliczać ziomków na drobne Tu gdzie życie wygodne To wciąż dla nas utopia Nigdy nic nie wygrałem Ziomek, nie liczę na totka W nocy powstaje zwrotka Rap to dla mnie już nałóg Potem nagram to w studio I sprawdzi ¾ kraju Poznałem życie na haju, jak w raju, życie beztroskie Dziś małolat w to życie psychiczne wprowadza postęp Teraz podpale most ten Niech się spali to wszystko Nie chce śpiewać refrenów, że coś mi w życiu nie wyszło Stawiam wszystko na hip hop Może nie pyknąć, tak bywa Może wyskoczę przez okno i tak przestanę nagrywać Kłopotów wciąż nie ubywa Wciąż tysiące problemów Nie zarabiam jak Jay-Z Albo chociażby jak Jeru… Wciąż na drodze do celu Mimo że wielu na przekór To nasz własny porządek To Chada, Zbuku, człowieku
Idę z bitem przez życie Cały czas jestem gotów Daję rap co uzależnia jak pierdolone opium Kłopotów wciąż nie ubywa Wciąż tysiące problemów Wciąż na drodze do celu To Chada, Zbuku, człowieku
Tu nie jeden się stoczył I utonął w tym syfie Już nie prosi o dwójkę, teraz prosi o dychę Idę z bitem przez życie A ulica mnie słucha Wciąż bez strachu koleżko Czyli jak u Palucha W moich butach nie ujdziesz zbyt daleko, namawiam Nawet bratku na moment, nigdy ich nie zakładaj Znowu Chada na blokach, walę życie na odlew My w tej kwestii ze Zbukiem mamy zdanie podobne
Mamy różne historie Wszystko łączy muzyka Znam ten pieprzony problem Nie umiem odmawiać picia Często wybieram z życia same najgorsze aspekty Jakbym miał w chuju to życie, albo się wciągnął do sekty Widok pędzącej corvette-y, spadam nią do skarpy na dół W ręku zaciskam różaniec, może odejdę od razu Nagle się budzę na kacu Wiem, że to tylko koszmar Biorę długopis i kartkę I tak powstaje ta zwrotkaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.