W pewnym mieście – ono leży gdzieś tam, między Szklarską Porębą a Gdynią – mieszkał pan, co się cieszył wśród dam zasłużenie najgorszą opinią.
Trudno by się doszukać w nim zalet, za to wady rozwijał wytrwale, więc dziewczęta nie kryły też wcale, co myślą o takich jak on.
Mówiły mu, że łotr, mówiły mu, że drań, że takie byle co, ot, ręką machnąć nań.
Mówiły mu: „Idź stąd!”. Mówiły mu: „Ach ty!”. Mówiły raz i sto, przez tyle, tyle dni.
Choć się trudno spodziewać po łotrze, że coś z prawdy do niego dotrze, że przeczuje, co jest w tym na dnie, że zrozumie, a zresztą, kto wie?
Mówiły mu: „Idź stąd!”. Mówiły mu: „Ach ty!”. A czasem miały dość i nie mówiły nic.
Trzeba sił, żeby zmienić ten świat – skąd dziewczyna ma wziąć tyle siły? Słowa prawdy mówione od lat może nawet by go odmieniły…
Tylko że on tak w oczy im patrzył, że robiło się jakoś inaczej, i te słowa, co miały coś znaczyć, nagle znaczyły nie to.
Mówiły mu, że łotr, mówiły mu, że drań, że takie byle co, ot, ręką machnąć nań.
Mówiły mu: „Idź stąd!”. Mówiły mu: „Ach, ty!”. Mówiły raz i sto, przez tyle, tyle dni.
I kto by się spodziewał po łotrze, że coś z prawdy do niego dotrze, że przeczuje, co jest w tym na dnie, że zrozumie, że wszystko już wie.
Mówiły mu, że łotr, mówiły mu, że drań, że takie byle co, ot, ręką machnąć nań.
Mówiły mu: „Idź stąd!”. Mówiły mu: „Ach, ty!”. I któż by dziwił się, że potem za nim szły? (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.