Nie pamiętam Czy dzień był słoneczny czy słotny Kiedy zadałam niebu pytanie: Być albo nie być?
Pytanie moje własne Zrodzone z ukrytych w pamięci Strzałów pod murami straceń Z przesiąkniętego zapachem piwnicznej pleśni ubrania Z szarego pyłu Opadającego z krematoryjnego komina Na niezaoraną ziemię
Niebo milczało Odpowiedziały mi jednak: Bawiące się w ruinach domu dziecko Cień drzewa i ptak, krążący ponad gniazdem
Być, być! Pomimo lat pogardy Bo jeszcze nie umarło słowo "nadzieja" To słowo potrafi zatoczyć szeroki krąg Przemierzyć Ziemię i przestrzeń Owinąć się chmurą i wiatrem Zgarnąć z nieba blask gwiazd Mroki grobów rozświetlić Czas i niebyt przekreślić Bogów w mgławice przemienić By na wiekach przestrzeni Odcisnąć ślad człowiekaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.