Czy do snu was Pacyfik ukołysze, czy poszum Manhattanu, czy Big Ben, czy dżungli brazylijskiej mroczna cisza, to zawsze nocą wróci ten sam sen.
Sosny, cicho szumią sosny, wysokie, pachnące, zielone od wiosny do wiosny, płyną w przedwieczorne słońce jak słupy ogniste, pod lasem zielonym płonące.
Sosny, cicho szepcą sosny, że choćbyś przewędrował cały świat od stepów australijskich po Alaskę, że choćbyś przewędrował cały świat, nie znajdziesz nigdzie sosny podwarszawskiej, sosny podwarszawskiej nie znajdziesz nigdzie.
Gdziekolwiek w każdej z pięciu części świata jest drzew przepięknych, kwiatów barwnych moc i wonny krzew zielenią dom oplata, a jednak śni się dawny sen co noc.
Sosny, cicho szumią sosny, wysokie, pachnące, zielone od wiosny do wiosny, płyną w przedwieczorne słońce jak słupy ogniste, pod lasem zielonym płonące.
Sosny, cicho szepcą sosny, że w jakiś piękny, cichy, letni dzień napełnisz obie dłonie żółtym piaskiem, że w jakiś piękny, cichy, letni dzień gorącym, suchym piaskiem podwarszawskim, piaskiem podwarszawskim napełnisz dłonie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.