Powściągliwe popołudnie bez pośpiechu zmierza na dalszy plan. Przedwieczorne święto wspomnień, strefą ciszy huraganu zmian.
Spadnie deszcz… może tuż nad ranem przerywając sen. Ty jedna wiesz jak dobrze nocą podziwiać burzę. Nieodparcie chłonę każdy gest, każdy znak, który z każdym nowym wdechem dobre niebo chce mi dać.
Gdzieś na brzegu jutra horyzont rozpalony, koloruje błękit sycąc senny wzrok, a ja… w krystalicznie czystej chwili zanurzony, kradnę spokój z ciszy, którą niesie noc.
Niestrudzenie szukam drogi tej właściwej, tej z tysiąca dróg. Mógłbym sprawić, że zapłoniesz jak horyzont, oh gdybym tylko mógł…
Rośnie mgła… może choć na moment zaczaruje świat, zauroczony patrzę jak tańczy przede mną na łące. Wiem, potrafię zmienić w siłę strach, szepty w krzyk. Nim się chwila ta roztrwoni, nim rozkruszy się na pył.
Gdzieś na brzegu jutra horyzont rozpalony, koloruje błękit sycąc senny wzrok, a ja… w krystalicznie czystej chwili zanurzony, kradnę spokój z ciszy, którą niesie noc.
Dobrze, dobrze, dobrze… ponad głową pełną skarg. Dobrze, teraz będzie dobrze… dogasają resztki dnia. A dobry i odwiecznie mądry czas, łagodnie, cicho, spokojnie rozrzuca je na wiatr.
Więc odpływam w te ciszę, chociaż chce się krzyczeć… Dobrze wiem, że najciemniej jest zawsze tuż przed wschodem słońca. Jestem tylko chwilową iluzją w odwiecznym śnie Boga. Moje wczoraj, teraz i jutro znaczą tyle co zupełnie nic...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.