[I] W realiach mikroświata lepiej mieć wyrwany język Nie łącza nas więzy wiec wyciągnę spomiędzy Słów dla waszych głów, wyrok skazujący Wale mocno w pysk znów to się nigdy nie skończy
Prawda zdaje się być łamliwym materiałem Na pięści chcesz się bić? Wiesz na argumenty chciałem Ale trzeba z tym żyć rozumiem doskonale Że bardzo cienka nić miedzy tobą, a banałem
To nie naginanie faktów tylko skrzętne ukrywanie Wszystkich podpisanych paktów - życie nie jest tanie No i po co sranie ze sieje niepotrzebny zamęt Zrobi się zamieszanie mi nie zależy. Amen!
Bój się tego co nie ma nic do stracenia Chcesz ośmieszyć mnie kolego? Kolejna ściema? Życie to słaby teatr, rozmowa spartaczona scena Kocham wprowadzać nieład, złośliwość zapisana w genach
Siema, słyszałem, że podobno daję rade Mam tylko jedna wadę - kawę na lawę kładę Nie posądzaj mnie stary, nigdy o ogładę Bo gdy podasz mi rękę to odgryzę ci grabę
Dlaczego z tobą jadę i topie się jak wosk Kończę maskaradę na zimno, jak "Celtic Frost" Możesz błagać o pomoc modlić się do bogów Bo ja zgłębiłem sztukę robienia sobie wrogów
Wyciągania na wierzch techniki zarządzania tłumem Tabunem ludzi nieskalanych rozumem Wiesz, ja tez to umiem, może w portfelu pusto Przynajmniej największym moim wrogiem nie jest lustro
Konflikty od zawsze z powodu własnego zdania Wygłaszania opinii, przed którą chcecie się wzbraniać I nie będę nakłaniać i zachęcać do dyskusji Bo w sumie ze mnie beton co nigdy nie odpuści
[Ref.] Teraz już wiem jak wygląda ta planeta I, że życie człowieka na tej ziemi to nietakt Mimo to ciągle wchodzę głębiej w to bagno By upajać się widokiem tych spadających na dno
[II] To wszystko przekłada się na życie codzienne Każdemu biada no a przyszłość wygląda miernie Riposty celne i zapętlone ataki A słowa wciąż bezczelne, powiedz no ilu takich
Co to boją się prawdy tak jak i siebie samych Zniewieściali mężczyźni i spedalone damy Tylko dlatego, że ktoś wsadził ich w żałosne ramy Posłuchaj kolego nie przegramy tej rozgrywki
Złość to ratunek, jak dla pijaka wszywki Nie będziesz silny przez to, że nażarłeś się odżywki No i po co te odzywki? Dlaczego zaczepiam? Obserwujesz człowieka, który na nic już nie czeka
Nie będę zwlekał nie wiem ile czasu mi zostało Każdy kiedyś narzekał tak, mi tez się zdarzało Wyszedłem z tego cało i chełpię się wygrana A rozmowa z tobą - dialog miedzy grochem a ścianą
Pluje gniewem co rano, ale wcześniej robię "research" Coś złego się stało? W głowie sobie to zapisze Wykopałem swoja nisze i stamtąd nadaje Milo było cie usłyszeć, bum, wymazany frajer
Na śląsku robię haje ja nakręcam aferę Krytykować nie przestaje obserwacja jest celem Nie każdy przecież zerem nie wpędzam do grobu Mimo to jestem liderem w robieniu sobie wrogów
Pośród miejskiego smogu diabły żyją w ludzkich głowach Trzeba było się schować, teraz będziesz żałował Coraz więcej złości, galopujący postęp Sprzątnę ten kraj jak w "Upadku" L.A., William Foster
To niby takie proste nie brać odpowiedzialności Was dotyczą prawa boskie, to ja mam skore i kości I umiejętności sprawiedliwej oceny Jaka jest prawda, cóż, dobrze o tym wiemy
[Ref.] Teraz już wiem jak wygląda ta planeta I, że życie człowieka na tej ziemi to nietakt Mimo to ciągle wchodzę głębiej w to bagno By upajać się widokiem tych spadających na dnoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.