Malwy po chatach kwitną i bledną Po sześciu latach nic już nie jest tragedią
Ja przepraszam, że nie przyszłam Na ten dworzec wtedy tam Tłumaczyłam wszystko w listach Nie pomogły listy nam Ja przepraszam, dziś bym przyszła Na ten pociąg siódma dwie Pod mostami rzeka Wisła Nie wie, jak się płakać chce
Malwy po chatach kwitną i bledną Po sześciu latach nic już nie jest tragedią
Ja przepraszam, że się wściekłam Za ten wyjazd gdzieś tam, het Dziś za tobą bym pobiegła A ty zaraz - wet za wet Z budowlanym w Turoszowie Sam rozumiesz, trochę żal Więc odeszłam, poszłam sobie A dziś płaczę w siną dal
Malwy po chatach kwitną i bledną Po sześciu latach nic już nie jest tragedią
Ja przepraszam za te słowa Że ambicji ci jest brak Że nie chciałam cię całować Gdyś wyruszał w trudny szlak Za wieszaki nieprzyszyte Za kapryśny rankiem głos Za zmartwienia nieprzeżyte Tak jak każe wspólny los
Malwy po chatach kwitną i bledną Po tylu latach nic już nie jest tragediąTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.