Raperzy gromadzą rzeczy, ja gromadzę flow kupię now the tass słabych down low w oceanie szarych bloków jak Inespe pamiętasz raperzy chcieli kiedyś mieć respekt przejdź się po parku spotkaj mnie piję króla staram się tylko nabić jakąś bitch na harpun ci sami ludzie wokół mnie co 6 lat temu lojalni wreszcie chuja pod palnik więcej niż wódki zużywają kremu do rąk smutni może od dawna chcieli uciec stąd utnij sobie dłoń nim przykleisz mi łatkę że bycie radykałem musi być łatwe słucham starych kawałków Mes to nie narcyzm sprawdzam czy sobie sam nie zaprzeczam z wiarygodności zawsze piątka nie dwója żeby pokazać ludziom kto ma grę owiniętą małym sobie chujem
[x2] Owinąłem sobie tą grę wokół trzeciej nogi i nic nie zrobisz ziom żaden aerobik twojej japy nie powygina ci flow na takich jak nas choćbyś absynt pił litrami a nocami nam złorzeczył nie da się zaprzeczyć, że
Zobacz, gdzie prawda panuje relatywizm mówią płuca to czasem są skrzela widzisz wokół lansują jakieś pseudo-utopie ja nie pływam w gównie więc się w nim nie utopię i tu w Europie gdzie inni sprzedają duszę ja stary poganin już nic nie muszę nie powiem ci jak jest teraz - skończę studia powiem jak wydać rentę na sprzęt do studia spędzam pół dnia by mieć hajs i czyste bity drugie pół nawijam te wersy pod bity niewiele słyszę, mam na to sposób D.O.C. nagrał płytę nie mając głosu tak jest parę spraw i osób mi bliskich grunt to mieć swoje zdanie od kołyski aż po grób biorę swoje w kobietach i książkach wiesz Pjus książę Karol a.k.a. [?]
Owinąłem sobie tą grę wokół trzeciej nogi i nic nie zrobisz ziom żaden aerobik twojej japy nie powygina ci flow na takich jak nas choćbyś absynt pił litrami a nocami nam złorzeczył nie da się zaprzeczyć, że
Jestem niekonwencjonalną komórką społeczną i dbam o to byś naszej płyty nie nazwał grzeczną koleżko chcesz dom, żonkę, dzieci i nianię dziś lepiej nie wchodź do studia tylko idź na nie widziałem to gdy napisałem pierwszy wers pół miliona sprzedał jeden raper Liroy z Kielc cała reszta sprzedawać będzie coraz mniej tylko niektórzy są w szoku ja od zawsze to wiem chcę tworzyć klasyki reszta mi wisi jak okna mam w domu czy felgi w Mitsubishi druga sprawa ważna niezależność żadna kobieta ani kredyt nie dadzą mi sczeznąć rodzina widziałem rozpad zbyt wielu ojców którzy pijani sami potrzebują pieluch i dzieci i żony modlą się o stabilizację ja po libacji szczam na ich elewacje tydzień temu trzecia rano dzwonek do drzwi wysyłam najebaną panią na zwiady czy to psss ja z nimi nie gadam podsyłam im jeszcze drugą wynurzają się całe mokre zza drzwi jak u-bot nic nie płace psy obślinione odjeżdżają z niczym poza kicem jeszcze mogę na coś liczyć czasem to kobiety nigdy życie w stadzie Otto von Saal motto życie z dnia na dzień
Aby grać w tą grę nie potrzebuję instrukcji znam zasady od Warszawy aż po Brooklyn smutni chłopcy biadolą w każdym tracku nudne albumy nudnego rapu do tego nakłuć chcę twoje czułe punkty bo jak kogoś nie lubię to lubię go wkurwić to nie jakiś bunt i nie teoria rewolucji to rap którego nie wstydzisz się puścić wyniki 2cztery7 z Warszawy nie znamy się, bo rapujemy, rapujemy, bo się znamy nie jest ot tak po prostu trzech koleżków wielu zapomniało to nazywa się zespół nie chcę psuć wizerunków, nie chcę ich sprzedać ale najebani chętnie jadą po kolegach przestrzegam najebany wiem co gadam owijam rap wokół [?]
Owinąłem sobie tą grę wokół trzeciej nogi i nic nie zrobisz ziom żaden aerobik twojej japy nie powygina ci flow na takich jak nas choćbyś absynt pił litrami a nocami nam złorzeczył nie da się zaprzeczyć, żeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.