To nie konie tak cwałują, uszami nie strzygą, Jeno tańczą dwa opoje - Świdryga z Midrygą.
I nie stęka tak stodoła cepów bijakami, Jak ta łąka źgana nogą jako kułakami.
Doskoczyła ich na słońcu Południca blada I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada.
Zaglądała im do oczu chciwie jak do żłobu. "Który w tańcu mnie wyhula, bom jedna dla obu?"
Porwali ją za dłoń jedna, porwali za drugą. "Musisz obu nam wystarczyć - skąpico-dziewczuro!"
Rozdwoili ją po równo, rozczepili żwawo Na dwie dziewki, na siostrzane - na lewą i prawą.
Więc Świdryga pląsał z prawą, a Midryga z lewą, Ten obcasem kurz zamiatał, a tamten cholewą.
Tańcowali z nią do zdechu i aż do upaści, Aż umarła jednocześnie we dwojej postaci.
W dwóch ją trumnach pochowali, ale w jednym grobie, Ale huczy ziemne echo - tańczą trumny obie.
Aż się kręci z nimi razem śmierć w skocznych lamentach, Aż się wnętrznościami trzęsie przerażony cmentarz.
Pomąciła im się w głowach wiedza ta pomglona, Gdzie jest prawa strona świata, a gdzie lewa strona?
W jakiej trumnie lewa dziewka, w jakiej prawa leży? I która z nich i do kogo po śmierci należy?
Obłąkani nad przepaścią poklękali wzajem I na klęczkach zatańczyli nad przepaści skrajem.
Porażeni mrokiem trumien, jak dwa błędne wióry, W otchłań śmierci powpadali nogami do góry!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.