Chwytam te fale, dźwiękowe fale, R. A. P. nuty na nośnikach stale, używam rymologii, to jest mi dane, w słów labiryncie jest dla mnie drogowskazem, zarazem to kamień milowy, a z twojej strony to szczyt celowy, puszczony w obieg negatywnie uzasadniony, jak ból zęba z reguły jest cyklowy.
Głupie hieny szczerzą do mnie zęby, Ujadając tuż pod nosem, bez przerwy Bezwłocznie czekam na ich reakcje, Czekam na coś, co daje dzisiaj satysfakcję,
Ej, H. I. P. H. O. P. podążam za dziwnym tropem, dzielę to na werbel i stopę, chwytam za majka, kontroler, tak jak pada z PSX konsole
Dwa + Dwa = Cztery to oczywiste, bo jestem szczery, fakt, flesz - mówię prosto do kamery, jak Magellan obejmuję stery, w sposób Magika podążam własną drogą, obieram własne ścieżki niedostępne dla nikogo kogo, czego, wymieniam przez przypadki, wypadki się zdarzają, to przywilej rzadki.
Niegdyś garbaty anioł, dzisiaj wyprostowany diabeł, przekaz K44 w słuchawkach, PFK dalej, chodzi o czystą zajawkę czystych alej. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|