Gdzieś pomiędzy niepojętym Pięknem co się w liściach szkli Się odbija wdzięczny obraz Tego co w umyśle tkwi Chęć spokoju i lektyki Od codziennych szybkich spraw Bez analiz, dialektyki Od tak – stoi sobie grab
I tak myślę o tym drzewie O stałości jego pnia O gałęziach tak strzelistych Bez kontekstu pory dnia Czy cień pada, słońca promień Wdzięczny, mocny, w pełni sił Tyle godzin, tyle dekad Wspomnień mnóstwo w sobie skrył
Korzeń wbity w twardą glebę Wiele czasu tkwił i klął Monumentem by się nie stał Gdyby nie współpraca z nią
Bywam czasem na balkonie I rozwijam własny pęd Żeby tak ktoś kiedyś o mnie Opowiedział lekką pieśń
Jesteś jak mój tata I jak moja mamaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.