Jaś dziś rosół je widelcem I jest z tego kontent wielce. Choć to z tłustej kury rosół, Jeść widelcem go nie sposób.
Już godzinę Jaś wiosłuje, Głód go ściska, nie folguje. Jaś do ust widelec niesie, A tu mija marzec, kwiecień.
Przeszło lato, przeszły żniwa, A rosołu nie ubywa. Jaś widelcem dzielnie macha, A tu śnieg leży na dachach.
W białych czapach stoją drzewa, Wiatr za oknem tęsknie śpiewa, W krąg zawieja śniegiem sypie, I tak mija grudzień, styczeń.
Jaś się spocił, ledwo zipie, Ręka boli, w stawie skrzypi. Ja Jasiowi dam dziś radę, No i wam przybliżę sprawę.
Do rosołu łyżka służy, W domu, w barze, czy w podróży. I zapewniam, zły to sposób Jest z widelcem iść po rosół. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |