Ja w mundurku źle się czuję, Gdy go noszę to choruję, Ciągle wkurza mnie. Granatowy jak atrament, W głowie mojej sieje zamęt, Litość budzi, gniew.
Kiedy w domu go zdejmuję, To się zaraz lepiej czuję, Zaraz chce się żyć. Bluzka, sweter, adidasy, Żółty beret, spodnie w pasy, W to wskakuję w mig.
Dziś ze szkoły wcześniej wyszłam, Mówiąc prawdę z lekcji prysłam, Lubię taki dżez. Wojtek dziś jest na wagarach, Wyjechała jego stara, Wolna chata jest.
Już komórka moja dzwoni, To mój Wojtek jest na foni, Umawiamy się. Dziś jest piątek damy czadu, Kupię wino do obiadu, Makaron i ser.
Matce powiem, ze wyjeżdżam, Do Ewuni tej spod Zegrza, Mama Ewę zna. Już u Wojtka gra muzyka, Z klasy przyszło osób kilka, Widać niezły szpan.
Wszyscy ekstra odstawieni, Piwo w kuflach już się pieni, A za oknem deszcz. Pląsy, danse i gibanie, I luzacki z biglem taniec, I beztroski śmiech.
W poniedziałek znów mundurek, Znowu trzeba zmienić skórę, Przystosować się. Z matmy pała, z fizy dwója, I od starych niezła bura, I to jest mój dżez. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|