Jesienną porą skoro brzask, Chodzę z tatą na grzyby. Należy jak najwcześniej wstać, Tak jak latem na ryby. Szybkie śniadanie kawa, ser, A potem koszyk w rękę. I gdy mrok jeszcze ścieli się, Po rosie brnę zawzięcie.
Do lasu kilometry dwa, A w lesie już świt świeci. I słyszę w sosnach, śpiewa ptak I jastrząb w górze leci. Za chwile ściółka wyschnie w krąg, Bo słońce złote wzeszło. I zieleń nakrapiana rdzą, Już szkli się w słońca iskrach.
Wrzosy i brzozy, kozak zuch Czerwonym łebkiem mruga. I widzę w krzakach jakiś ruch, To saren rota długa Majestatycznie kroczy w dal I czujnie się rozgląda, A ja w zachwycie któryś raz Na cuda te spoglądam.
Pod jałowcami w cieniu brzóz Brązowe borowiki, A jesień tka w krąg złoty puch Na chaszczach go utyka. Rydze, maślaki, w sosnach wiatr I mech miękki jak wata. To wszystko ofiaruje nam Jesieni przebogata. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|