To ten do otwierania zamków w wrębach. Rozpędzam wiertło, zerkam na krew na kafelkach. Następna kolejka, setka rozkręca natręta. Pęka w rytmie serca. Niczym dynamit w na wiertach (yeeach). Czasu jest coraz mniej nigdzie nie gnam. Dzięki nie gram z was (?) żegnam. Wredna hołota klęka, bo nie jest pewna. Krąży wielka myśl, wbija jednak nóż w żebra. Klęska, omijam jak ciężar poleciał. Patologi powiew znowu tętno przyśpiesza. Złych wspomnień nie wskrzeszam zakopuje w grobie. Więc lepiej tak nie mieszaj jeden starczy krzyż na drogę, jak i dom. Tyle w głowie jestem wychowany w Polsce. Swoje robię wciąż, nie chcę słuchać twoich oszczerstw. Zimny jak lód spoglądasz na cmentarz. Dźwięki z moich słów, takiego mnie zapamiętasz.
Krew, krew, krew, krew. To jest nasza krew. Krew, krew, krew.
Słyszysz? To bicie serca słucham go z zimną krwią. Po drodze do szczęścia nie raz pulsuje skroń. Zimna dłoń, nogi drżą, ziemia twarda jak zwykle. Noc zmienia (?) przygarnę brzytwę. Myśli nie czyste, wrzątek krąży w aortach. Sumienie wam całą prawdę wydrążę na mordach. Rozumiesz spontan? To sens w kilku słowach. Wiem jak to wciąga i co dzieję się w głowach. Mam to we krwi (we krwi) przechodzę przez to też. I widzę który już pierwszy pogubił rożne klepki. Wiesz mi, nie obiecuję gór masz terapię. Jako pierwszy dolatuję do chmur schowaj mapę. Łzy granatowe lecą dumnie na papier. Nie zapomnę o tobie serce w moim rapie. Jaką krew takie wersy, wiesz od samego początku. Schowaj te kompleksy i dumę nieś dla przodków.
Krew, krew, krew, krew. To jest nasza krew. Krew, krew, krew. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|