Wiele lat ważyłam słowa, by opisać sen. Jeden szept odmienia jednak, moich marzeń bieg. Słyszę: szkoda nocy nieprzespanych, szkoda nawet słów. Nieszkolona, niewyjściowa, za wysoki próg.
Kiedy los podsunie szansę, mam docenić gest. Wierząc, że prawdziwe szczęście tym dokładnie jest. Przytakiwać, stać w szeregu, swoje miejsce znać. Gdzie się kończy koncert życzeń, gdzie zaczynam ja?
Krzywy uśmiech na plakatach, nie potrafię grać. Choć to przecież nasza praca – mieć pogodną twarz. Komu wszystko to zawdzięczam – ma być tak jak chcesz. Ciasny gorset scenariusza nie ukryje łez.
Masz pasować w znane ramy – krzyczy pierwszy rząd. Zdradą jest pomyśleć nawet, aby iść pod prąd. Wracam w cień, gdy aplauz budzi finałowy akt. Gdzie się kończy koncert życzeń, gdzie zaczynam ja?
Kto mnie wpycha w ciasne klatki, klucz przekręca w drzwiach, Jeśli klucz jest tylko jeden, w porzuconych snach? Kto, gdy szukam własnej drogi, nowy stawia mur? Prosto w oczy patrzy z lustra mój jedyny wróg.
Dość przytakiwania kłamstwą, w imię wyższych prawd. Koniec z lękiem wysokości, by nie sięgać gwiazd. Dziś marzenia zapomniane wrócą pod mój dach. Gdzie się kończy koncert życzeń, gdzie zaczynam ja?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.