Wciąż ręce w grób zanurzam, niczym w morze prochów. Skruszonych idei martwe ciała, głęboko pod ziemią już dawno pogrzebane. Martwica umysłu pochłania wszelkie życie. Życie w majakach i podskórnej rozpaczy. Życie błędne i nadziei pozbawione. Oto w agonii z orlego gniazda pomiot śmiertelnie jadem rażony. A oto człekowstrętu triumf. I oto bladość obok krwistości, obie już w agonii. Niech pochłonie człowieka fala zimnej, wiecznej nocy. Niech opadnie zasłona zagłady. Niech opadnie zasłona końca. I niech zgaśnie tarcza słońca. Jedynie wstręt. I śmierć i pustka.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.