Wstałem wczoraj rano jakiś zdenerwowany Najpierw słońce w oczy i te blade ściany Od początku czułem, że coś mnie wygania Wziąłem broń z szuflady i wyszedłem z mieszkania
Na początku trochę pokręciłem się po mieście Ale ręce mi drżały i czułem dreszcze W końcu wsiadłem do autobusu z takim zamiarem Aby znaleźć w swoim życiu kolejną ofiarę
Była 6:30 jeśli się nie mylę Mój wzrok przystanął na niej na jakąś chwilę Była dosyć ładna tak patrząc z boku Później krew na twarzy dodała jej uroku
Dlaczego to zrobiłem - sam pan Bóg raczy wiedzieć Na zadane mi pytania nie potrafię odpowiedzieć Zabiłem wielu ludzi, choć nie jestem szary Proszę sąd o najwyższy wymiar kary!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.