Coś weszło z ciemności, w te miasta puste i dziwne. Jak kłęby mgły snują się myśli po ulicach, bojąc się spotkać. Dalej chodź, nie bój się, pójdziemy tą starą aleją, będziemy głośno śpiewać zmarłym, jesteśmy z tej samej przestrzeni. A noc nas łączy i lęk nas łączy, stary oszust i bliski przyjaciel. Dalej, chodź, przez prastare korytarze, przez ruiny i samotne wstęgi asfaltu. Jesteśmy z dymu, jesteśmy z tych słów, które tworzą nieustanny szum, z obrazków. Chodź, nie powiem ci, że jesteś bezpieczny, powiem, że jesteśmy sami, zamknięci w tym mieście bez klamek. I nic nas nie zbawi. Nie uciekniemy gdy płonie codzienność życia wiecznego. Czy czujesz jak w głębi narasta? Gdy płynie fala za falą, a noc się kłębi i wrzeszczy. Jesteśmy sami, nie bój się podać mi ręki, bo może wieczność to właśnie ta chwila? Coś przylepiło mi się do myśli, a wszystko co mam, to wszystko co widziałem. Stare, banalne obrazy. Skrwawiony księżyc nad blokiem, czyjaś na wpół zamazana twarz, widok z okna na dym z kominów. Rozbite fragmenty wiecznościTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.