Wdech, wydech, gniew, biegnę To co czuję wcale nie jest takie piękne Seks, piwo, śmiech, bezdech Chyba potrzebuję jeszcze czegoś więcej Stres , hałas i sztuczne przyjaźnie I w kurwę ich drażnię to smutne naprawdę
Wcale nie martwię się jutrem, poważnie Ty spróbuj mnie zabić zanim sam tu zasnę Moje życie jest pasmem niefarta Przez doświadczenie mam garba, chłopcze Mówię Ci tylko, że taka jest prawda Nie próbuj błyszczeć, że nałóż pajączek Pomału, bo gubię wątek i gubię portfel Na barze forse przepijam noce jak sory I wszędzie cyfry, te pierdolone cyfry I kiedyś się skończą chyba algorytm Mam dosyć, nie że brak mi chęci Po prostu mam dosyć, chcę przestać się kręcić Mam dosyć I kurwa wierz mi, że jestem tylko typem i też popełniam błędy A może aż, kotku sam nie wiem Łzy, twarz to wszystko przez Ciebie Sny, strach znasz to, pamiętasz? Ty, ja wyczuwam brak tętna (O) Wyczuwam brak tętna Światła, sygnały znów hałas, karetka Nie pamiętam, że bym żył dla Ciebie Żyłem Tobą I co kurwa gryzie sumienie? Może kiedyś się zmienię, wątpię Może kiedyś docenię, nie sądzę Teraz mam tylko puste wspomnienie I puste kieliszki i miejsce obok mnie
Wdech, wydech, gniew, biegnę Mam tego dosyć I od jakiegoś czasu czuje jebany niedosyt Seks, piwo, śmiech, bezdech Wszystko nurtuje mnie I gubię się, bo czemu tu nie może być jak chcę
Kiedy czuję, że mam wszystko Nie mam nic i to mnie wkurwia To rozrywa mnie na części i biegnę w ciemno Ślepa furia (Pije, padam, wstaję, biegnę) W głowie wspomnień zlepek I wciąż tylko wmawiam sobie, że będzie mi lepiej tak
Bije mi serce coraz szybciej Ty nie wiesz kiedy myślę o rzeczach O których nie chcę powiedzieć A czasami sama nie wiem co czuję W sumie chyba nawet nie chcę rozumieć I piję i padam na glebę I czekam aż znów mnie podniesiesz I powiesz mi, że czujesz tak samo I że będzie lepiej I że tak dalej już nie może być Dłużej nie mogę, bo czuję jak każda cząstka mnie się rozrywa I czuję jak szybko pulsuje krew Chcąc wydostać się, to zabija mnie I już chyba nie ma sensu by gdybać Oddycham, odetchnij spokojnie, ja znikam Każdy kolejny gest mnie zadziwia Każdy kolejny wers mnie dobija I to nie fajne kiedy budzę się i mam dość już Co zrobisz kiedy mnie nie będzie po prostu To nie moja wina, że sobie nie radzę To nie moja wina że potrafię czuć bardziej Kiedy nie używasz słów to boli w chuj Ale chyba lepiej jest to olać martwy punkt Mogę odejść, ale to byłby strach I wiesz na łatwiznę nie pójdę już I być może pożałuję tego na dniach Cóż nie zasnę znów Nie ma mnie nie nie chcę tu być nie nie chcę już śnić nie chcę nic już, kurwa I widzę jak wszystko zmienia rytm i lecę w górę Furia
Wdech, wydech, gniew, biegnę Mam tego dosyć I od jakiegoś czasu czuje jebany niedosyt Seks, piwo, śmiech, bezdech Wszystko nurtuje mnie I gubię się, bo czemu tu nie może być jak chcę
Kiedy czuję, że mam wszystko Nie mam nic i to mnie wkurwia To rozrywa mnie na części i biegnę w ciemno Ślepa furia (Pije, padam, wstaję, biegnę) W głowie wspomnień zlepek I wciąż tylko wmawiam sobie, że będzie mi lepiej tak.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.