[Zwrotka 1] Co to jest? To jest żart albo ćpuńska wizja? Kręci prank durna telewizja? Tyle lat iść w kierunku wyjścia Żeby wrócić znów do punktu wyjścia? Co tu robią moje stare ciuchy? Czuję znów jak dotykają skóry Chociaż sam je wyrzucałem I uwierzyć mi jest łatwiej, że w kaftanie jestem tam gdzie czuby Czyli stało się? Sfiksowałem, wreszcie mają mnie? Po co było tak za prawdą leźć? Próbowałem tylko znaleźć sens I wylałem tu Niagarę łez Przemierzając tu otchłanie niezbadanych miejsc Idąc śladem mojej jaźni gdzieś Gdzie odnajdę wreszcie tej wewnętrznej walki kres Lecz chcę to wreszcie mieć z głowy, choć nie odejdę spełniony Już mi jest obojętnie kim jestem, wiem, że jestem zmęczony Móc zamknąć oczy, nawet na siebie, więcej już nie mogę zrobić Te odpowiedzi, co były mi tlenem, wyssały tlen mi z przepony
[Bridge] Tysiące tych dni i nocy Na to jak miotasz się wściekle patrzyłem z tej drugiej strony Faktycznie długo tu szedłeś Bo wszędzie gdzie dało się zboczyć Więc nie spotkaliśmy się wcześniej Ale nareszcie wyglądasz, że jesteś gotowy
[Zwrotka 2] To zaboli cię jak do tej pory nic, więc się szykuj na bombę Znaleźć prawdę o sobie Znaczy wykopać cały syf i rzucić sobie go w mordę Chyba nie liczyłeś tu na order? Taki bagaż już ciągniesz, każdą fobię i kompleks W tym ci nikt nie pomaga, co gorsza robisz to Bo najwidoczniej do tej pory miałeś za wygodnie Ojej, znów cię smuci pod numerem koment, chłopie dorośnij! Czy to szczere czy po złości? Kogo to obchodzi? Po co wchodzisz tam szukać miłości? Fanów tyle zbija piątki Ale cały czas każdemu chcesz coś udowodnić Po co ci te propsy? Za małolata za mało tata cię pochwalił za te parę dobrych stopni? Jakiś ty żałosny, może rozpłacz się Zrób cokolwiek, ale zrób coś z tym Anonimowy typ, co za swoje smutne życie się wyżywa To dla ciebie prawie Elohim Kiedy skumasz, że nie jesteś tu nikomu nic winien? Nie licząc paru osób, które na tej swojej długiej, trudnej, wyboistej drodze przegapiłeś A przegapiłeś je, przegapiłeś je! Zasłuchany w tę muzykę bliskich miałeś gdzieś Sam to wszystko osiągałeś, nie? Nie! Z tyłu zawsze stał support i harował tu dla ciebie na akord Żeby spełnić to marzenie parę osób siebie osunęło się w cień Taki z ciebie gladiator "Zawsze tu dawałem maksimum", o proszę jaki Russell Maximus Nawet nie zaczynaj tych gadek, bo masz tę pasję A zacznie wyglądać zaraz jak przymus "Mnie to prawie zabiło", pff, dałeś nabrać się lisom A jak by to było gdybyś poczytał te umowy Nie od razu podpisał? Kto by o to pytał prawnika? Nie ty Więc powiedz czy tej reszty CV nie spisałeś sobie sam? Albo weźmiesz to chłopie i wypłyniesz na powierzchnię Albo już się przyzwyczajaj do dna Do dna, świat byś miał gdybyś zechciał Przyjąć ten wad ciężar i przestał się topić w refleksjach Przestał się topić w refleksjach, przestał się topić w refleksjach Przestał się topić w refleksjach, przestał się topić w refleksjach Przestał się topić w refleksjach, przestał się topić w refleksjach Przestał się topić w refleksjach, przestał się topić w refleksjachTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.