Gdy byłem brzdącem, to bałem się słów I przekleństw brzydkich jak diabeł chrztu Nawet gdym szpetnie pomyślał: "o, ku..." To milczałem jak grób Lecz dziś teraz, gdy mogę już ozorem mleć I bawiąc publikę zarabiać na chleb Choć nigdy nie myślę: "o, ku..." itp. To klnę jak szewc
Jam pornografem jest fonografii Jam w tej parafii największy żul
Dość mam czasami bezecnych strof Więc mówię sobie: od dzisiaj stop Na wszystkie świństwa założyć masz Autocenzury pas Lecz jak w tym pasie śpiewać mam Tu nawias mnie dusi, paragraf tam Więc szybko krzyczę podnosząc bunt O, taki chuj
Jam pornografem jest fonografii...
Co tydzień pilnie chodzę na mszę I z gołych pośladków spowiadam się I bijąc się w piersi przyrzekam, że już Nie padnie nic z mych ust Lecz nagle paniczny ogarnia mnie lęk Że w Armii Zbawienia się znajdę wnet Więc czym prędzej powracam znów Do gołych dup
Jam pornografem jest fonografii...
Na wszystkie grzechy odpust bym miał I drogę otwartą do nieba bram Gdybym żarliwie co tydzień słał Pełen miłości psalm Lecz "Tylko bez takich" rzekł mój anioł stróż "Na miłość pobożną masz szlaban i już No, chyba że chodzi o liryczną pieśń Na kurwy cześć"
Jam pornografem jest fonografii...
Mogę czasami zaśpiewać wam Że z temperamentem żonę mam Pod pierwszym lepszym facetem raz-dwa Lubi się nago kłaść Lecz czy muszę tu jeszcze szaty drzeć I prędko dodawać o niej, że Wszystko, co chodzi, prócz jeża i mnie Od razu rżnie?
Jam pornografem jest fonografii...
Lubię dawnych sielanek czar Więc nucę o Laurze, Filonie i psach A szef kabaretu, gdy słyszy mój śpiew Niejedną roni łzę Lecz "to piękna opowieść" powiada mój szef "Lecz, proszę, coś w sielance tej zmień Niech będzie i Laura, lecz umów ją z nim W burdelu mym"
Jam pornografem jest fonografii...
A gdy nadchodzi kolacji czas Lubię przez balkon zerkać na świat Na dobrych ludzi idących przez plac I na wieczoru blask Lecz nie proście mnie nigdy o taką pieśń Jeśli nie chcecie usłyszeć, że Lubię patrzeć, jak szlifuje bruk Za fiutem fiut
Jam pornografem jest fonografii...
Niejedna z najcnotliwszych dusz Marzy o chwili, gdy mój trup Zamknie na wieki jadaczkę swą Pośród piekielnych mąk Lecz niech raczy wielki Manitou Który nie zważa na wagę słów Do Jeruzalem przyjąć swej Gdy przyjdzie śmierć
Pornołobuza i fonożula Sprośności króla w parafii tejTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.