Dnia pewnego na naszym targu o pietruszki dwie, góra - trzy kilka tuzinów bab wśród wrzasku zaczęło wodzić się za łby. Na piechotę, na wozach, konno nasze gliny - jak z nieba grom, przybywały z nadzieja płonną rozdzielenia walczących stron.
Lecz niestety najgorszych wrogów łączy powszechna miłość do glin i do zgody każdy jest gotów, by policji dać razem w kły! Więc i w babskich krwiożerczych ordach nagle zgodna zakwitła myśl, że dać trzeba dziadom po mordach i tu dopiero zaczął się cyrk!
Widząc srogie zastępy przekup, co na wroga odważnie prą, każdy konał prawie ze śmiechu albo ciężki przeżywał szok. Z okien mojej małej mansardy podsycałem zawziętość bab przemienionych w żandarmozjady krzycząc gromko: "Hip, hip, hura!"
Oto jedna dorwawszy chłopa gruby w łapy chwyciła kij tłukła póki ten nie zawołał: "Niech żyje anarchia! Gliny - psy!" Inna znowu straszna megiera wziąwszy po się kaprali dwóch wielkim dupskiem zaczęła wcierać puste głowy w targowy bruk.
Zaś najgrubsza ze wszystkich samic wydobywszy potężny biust spustoszenie siała piersiami - gęsty wokół ścielił się trup! W krąg padali funkcjonariusze, pogrom rozmiar miał wielki tak, że dostarczył piękniejszych wzruszeń niźli większość Homera kart.
W końcu baby się połapały, że nie bardzo jes kogo tłuc, lecz nie poszły do swoich warzyw, żeby stary dokończyć spór i nim bójka znów rozgorzała, którejś przyszła go głowy myśl, żeby urwać gliniarzom jaja! Lecz ci na szczęście nie mieli ich... Żeby urwać gliniarzom jaja! Lecz ci na szczęście nie mają ich !Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.