Pan Platon raz wcześnie od rana, Przechadzał się pieszo bez brodek. Gdy nagle ujrzał go baran, Co rezydował pod płotem. I pognał Platona przez knieje, By zmienić Mu kształt siedzenia. Luminarz miał swoje idee, Zaś baran miał punkt widzenia.
Ref.: O drżąco tkwiący wyobraźni horyzoncie, Wieczny zamęcie, i fermencie, i płomieniu. Nie pozwól, abym kiedyś cię zamienił, Na, z gruntu słuszny, z gruntu mocny punkt widzenia. Smugo ironii, która czynisz nam tę łaskę, Że nie idziemy przez to życie z białą laską. Nie pozwól, abym kiedyś zbudził się z ciemieniem, W którym rdzewieje, w kształcie gwoździa, punkt widzenia.
W tropikach, raz kacyk Ignacy, Do ludu miał rzecz urzędową. Że w pracy, od dziś będzie cacy, Bo znosi się porę deszczową. Choć później im mokła bielizna, Niejeden promienne miał ryło. Bo dekret odgórny dał Ignac, Więc deszczu w zasadzie nie było.
Ref.: O czasem śpiący wyobraźni horyzoncie, Wieczny zamęcie, firmamencie i promieniu. Nie pozwól, abym kiedyś cię zamienił, Na, z gruntu słuszny, z gruntu mocny punkt widzenia. Smugo ironii, która czynisz nam tę łaskę, Że nie idziemy przez to życie z białą laską. Nie pozwól, abym kiedyś zbudził się z ciemieniem, W którym rdzewieje, w kształcie gwoździa, punkt widzenia.
Mówiono: świat w Indiach się kończy, A dalej jest otchłań i bajka. A w porcie już szwędał się Kolumb I coś tam majstrował przy jajkach. Bo człowiek się lubi rozglądnąć, Sam dotknąć, kto twardy, kto gładki. Więc ja podziękowałbym mocno, Za końskie klapki do czapki.
Ref.: O drżąco tkwiący wyobraźni horyzoncie, Wieczny zamęcie, i fermencie, i płomieniu. Nie pozwól, abym kiedyś cię zamienił, Na, z gruntu słuszny, z gruntu mocny punkt widzenia. Smugo ironii, która czynisz nam tę łaskę, Że nie idziemy przez to życie z białą laską. Nie pozwól, abym kiedyś zbudził się z ciemieniem, W którym rdzewieje, w kształcie gwoździa, punkt widzenia.
(c) 1984 wyk. Andrzej Malecki Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|