Ot, zwykły dzień półżaglem przecięty, Wcale nie taki długi rejs. Z szuwarów w szuwary do wody przygiętych I tyle dobrze znanych miejsc.
Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj Zamieszam masztem zupę z gwiazd. Znów fala za falą do burt się przytula I tak cholernie, na szczęście cholernie, Na szczęście cholernie daleko do miast.
A w maszty noc znów wplata księżyc, Na wodę srebra sypnie garść. Pijane żurawie deszczowej tawerny Próbują krzykiem straszyć czas.
Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj Zamieszam masztem zupę z gwiazd. Znów fala za falą do burt się przytula I tak cholernie, na szczęście cholernie, Na szczęście cholernie daleko do dnia.
A blaski świec wypełnią twe oczy I dłoniom się spełniła dłoń. Ach, zgubić się z Tobą, się Tobą otoczyć, Spiesznych oddechów przeżyć sztorm.
Na skrawku nieba wyciętym przez bulaj Zamieszam masztem zupę z gwiazd. Znów fala za falą do burt się przytula I tak cholernie, na szczęście cholernie, Na szczęście cholernie daleko do dna.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.